Przypomnijmy, historię Dominiki Korszeń opisywaliśmy w poprzednim wydaniu Słowa Podlasia. Partner kobiety pracuje w zakładach mięsnych w Horbowie, gdzie potwierdzono jedno z pierwszych, aktualnie już wygaszonych, ognisk koronawirusa w powiecie bialskim.
Okazało się, że on, pani Dominika i dwójka ich małych dzieci zostało zakażonych koronawirusem. Wszyscy trafili do izolacji domowej. Po trzech tygodniach mężczyzna i dzieci otrzymali ujemne wyniki badań. Niestety w przypadku pani Dominiki sprawa nie była taka prosta. Pierwsze wyniki po obowiązkowej trzytygodniowej izolacji nadal były pozytywne. Tak zaczęła się cała seria testów.
Pierwszy spacer od 54 dni
Jedne dawały wynik dodatni, inne nierozstrzygający, co nie pozwalało sanepidowi zwolnić kobiety z izolacji domowej. Mijały kolejne dni i tygodnie. Mieszkanka Białej Podlaskiej straciła cierpliwość i postanowiła opisać swoją historię na łamach Słowa Podlasia. Artykuł szerokim echem odbił się w internecie, gdzie wiele osób kierowało słowa otuchy i wsparcia w stronę pani Dominiki, która nieprzerwanie od 8 lipca do 30 sierpnia przebywała w domowej izolacji. W tym czasie na obecność koronawirusa została przebadana 11 razy. Warunkiem opuszczenia domu miały być dwa następujące po sobie badania, których wyniki byłyby negatywne. Nie mogły być one oddzielone wynikiem ani pozytywnym ani nierozstrzygającym.
Na szczęście tak się w końcu stało, ostatnie dwa wyniki testów Dominiki Korszeń okazały się ujemne i w poniedziałek, 31 sierpnia młoda kobieta po łącznie 54 dniach pierwszy raz opuściła swoje mieszkanie. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 1 września
Napisz komentarz
Komentarze