Temat uciążliwego sąsiedztwa Zakładu Zagospodarowania Odpadów Komunalnych w Adamkach powraca od lat. Mieszkańcy Adamek i Paszk Małych wciąż monitują sytuację na wysypisku i walczą o to, by ograniczyło swoją działalność. Na razie jednak ZZOK działa bez zakłóceń, a ludzie skarzą się na smród, dolegliwości zdrowotne i dyskomfort życia.
Jeśli działa, niech zadość uczyni
Idąc śladem innych samorządów, na terenie których działają wysypiska, mieszkańcy stwierdzili, że skoro nie mogą „zamknąć” wysypiska, to chcą mieć jakieś realne profity z jego działalności w sąsiedztwie. - Chcemy, by gmina nam zadośćuczyniła za warunki w jakich przyszło nam żyć. My się na to nie godziliśmy – komentowała w maju tego roku pismo mieszkańców Elżbieta Pieśko, sołtys Adamek i radna gminna. - Wątek ulg dla mieszkańców był poruszany na posiedzeniu komisji skarg i wniosków, w której uczestniczyli przedstawiciele mieszkańców, chcieliśmy jako członkowie komisji dotrzeć do rzetelnej i obiektywnej wiedzy, na temat tego, jak te sprawy regulowane są w innych samorządach. Dowiedzieliśmy się o gminie Lubartów, gdzie mieszkańcy miejscowości sąsiadujących z wysypiskiem, mają zadośćuczynienie w różnych formach. Chcielibyśmy, by gmina Radzyń Podlaski wsparła pracę komisji i wystąpiła do gminy Lubartów z pytaniami dotyczącymi mechanizmu stosowania tych ulg.
Radna przyznaje, że mieszkańcy wsi sąsiadujących z ZZOK w Adamkach mieli nieoficjalne informacje na temat tych ulg, jakie mieszkańcy w gminie Lubartów mają. Wiedzieli też, że były one ustalane w ramach porozumień, gdy wysypisko przygotowywało inwestycję. – U nas, gdy Adamki się budowały i rozbudowywały, nikt nie wszedł w uzgodnienia z mieszkańcami. Wysypisko, które miało być przeznaczone do rekultywacji, nagle stało się czynnym składowiskiem. O nasze interesy nie zadbał nikt, a przede wszystkim nasza gmina – przypominała radna Pieśko. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 15 września
Napisz komentarz
Komentarze