Do pożaru doszło 29 października, przed godziną 20.00. - Prawdopodobnie doszło do zwarcia przewodów elektrycznych w pokoju dzieci – mówi sołtys Sętek, Mariola Ostrzyżek. - Właścicielka domu mówiła, że płomienie rozeszły się błyskawicznie.
Na miejscu był również wójt gminy Ulan-Majorat. - Obserwowałem działania straży z jakichś 150 metrów. Na początku z tej odległości nie wyglądało to groźnie. Płomieni na zewnątrz widać nie było, po podwórku uwijali się strażacy. Dopiero, gdy przystąpili do gaszenia, z budynku zaczęły unosić się kłęby dymu – relacjonuje wójt Jarosław Koczkodaj. Na miejsce pożaru jako pierwsi przyjechali strażacy z OSP Sętki. - Całkiem niedawno straż w Setkach została włączona do selektywnego systemu powiadamiania. Okazało się, że dzięki temu są w stanie być na miejscu pożaru na swoim terenie, błyskawicznie – dodaje wójt. Niestety drewniany, stary dom wypalał się w środku bardzo szybko. Zniszczeń dopełniła woda. - Z tego co wiem od rodziny, to udało się im ocalić jakieś ubrania, które nie zamokły w trakcie gaszenia pożaru – mówi sołtys. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 3 listopada
Organizatorzy wsparcia dla rodziny z Sętek apelują jednak o dokonywanie wpłat na zrzutka.pl „Pomóżmy rodzinie z 3 małych dzieci po pożarze domu”, by na ten czas zabezpieczyć rodzinę finansowo.
Napisz komentarz
Komentarze