Stanisław Jerzy Lec powiedział kiedyś, że „długość łańcucha określa podwórko – pogląd Burka”. Czy nie sądzi Pan, że w obecnej sytuacji łańcuch politycznego obłędu, który sami sobie założyliśmy odbiera nam rozum, a w następstwie zdolność do właściwej oceny wydarzeń?
Brzydko się podzieliliśmy jako wspólnota. Zupełnie niepotrzebnie przenosimy też polityczne spory do domów, czy miejsc pracy. Byłoby lepiej, gdybyśmy mieli do siebie więcej szacunku i zrozumienia. Jeśli chcemy ze sobą rozmawiać, a nie tylko wrzeszczeć, potrzeba nam również więcej powściągliwości w ocenach.
Może wtedy – z jednej strony przestano by pluć na polski mundur i mieszać z błotem, wszystko, co najcenniejsze, z drugiej zaś – podsycać strach społeczeństwa i kreować wojenną retorykę?
Żaden normalny, zdrowy na umyśle i rozsądny człowiek na mundur nie będzie pluł. Żołnierz, policjant, strażnik graniczny, czy inni funkcjonariusze to ludzie, którzy nas chronią, którzy strzegą bezpieczeństwa państwa i przestrzegania prawa. Nie możemy porównywać naszych formacji mundurowych do służb w krajach autorytarnych czy dyktaturach. Nikt nie powinien kwestionować wysiłku i ofiarności żołnierzy czy strażników granicznych. Społeczeństwa już i tak umęczonego pandemią, nie wolno jednak też niepotrzebnie straszyć konfliktem zbrojnym z Białorusią, czy Rosją i podjudzać. Wyciąganie z szafy demonów niczym dobrym się nie skończy.
Wygląda na to, że zbytnio skupiamy się na fałszywych analogiach, a jeśli fakty przeczą naszym poglądom, to tym gorzej dla faktów...
No cóż, skutkiem zacietrzewienia i zaślepienia każdą ideologią zazwyczaj jest głupota. Gorzej, że jak niestety wyznał przywołany przez pana poeta i satyryk „głupiec nigdy nie rozumuje błędnie” i to nie napawa optymizmem.
Eksperci mówią o kryzysie wartości. W debacie publicznej coraz mniej mówimy o naszych obowiązkach wobec ojczyzny, a akcentujemy jedynie nasze prawa. Może potrzebny nam jest rozrachunek z naszą demokracją, z tym, co zbudowaliśmy?
Niewątpliwie jest deficyt moralności i wartości. Popełnialiśmy i popełniamy błędy, bywamy zaślepieni, brakuje nam wrażliwości. Najgorsze, ze strasznie się od siebie oddaliliśmy jako Polacy, że daliśmy się skłócić. To co się wydarzyło ostatnio, w tym krytyka służb i niezrozumienie istoty problemu, moim zdaniem w dużej mierze wynika z tych naszych podziałów, oraz podejścia do kwestii tego, co dzieje się na granicy. Zgoda, kwestia obronności kraju i bezpieczeństwa granic, jest fundamentalna. Nie możemy zapominać o racji stanu i powinnościach wobec Polski. Nie możemy żyć tylko dla siebie. Ale przecież nie możemy też kłaść się spokojnie spać, mając świadomość, że na śmierć z głodu, czy wychłodzenia narażone są dzieci. Nawet w tej mierze nie potrafimy mówić jednym głosem. Brakuje w tym wszystkim człowieczeństwa, świadomości, że tam są ludzie, tacy jak my.
(...)
Cały wywiad przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 23 listopada
Napisz komentarz
Komentarze