Głównym argumentem opowiadających się za likwidacją ZDP była kwestia niewłaściwego funkcjonowania jednostki, brak należytego nadzoru nad zadaniami oraz niewywiązywanie się z powierzonych obowiązków. Starosta Janusz Kobyliński przypominał podczas sesji rady powiatu, fakt zwolnienia dyscyplinarnie poprzedniego dyrektora jednostki wobec którego – jak poinformował – toczy się postępowanie Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych i Prokuratury Rejonowej w Siedlcach.
Głosy "za", głosy "przeciw"
– Musimy naprawić zarząd dróg, przejąć obowiązki zarządcy, stworzyć referat, którego kierownik będzie sprawował nadzór nad zarządem dróg – wyjaśniał podczas kwietniowej sesji starosta Janusz Kobyliński. Przypominał również, że zarząd dróg nie wywiązywał się ze swoich obowiązków, czyli z przeprowadzania przetargów i nadzorowania bieżącego utrzymania dróg, remontów czy zakupów sprzętów i udostępniania usług.
– Dokładnie 23 grudnia 2020 r. z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych dostaliśmy pieniądze. Ówczesny dyrektor do czerwca 2021 r. nie ogłosił nawet przetargu na zakup sprzętu. W połowie czerwca pan dyrektor dostał polecenie na piśmie, by w ciągu 14 dni ogłosił przetarg. Tego nie zrobił. Dostał naganę z wpisem do akt. Wtedy my przejęliśmy to zadanie. Uważam, że ze stratą finansową, bo sprzęt bardzo podrożał, a kupiliśmy go dopiero w grudniu 2021 r – wyjaśnił Janusz Kobyliński.
Argumentację starosty poparli radni Marian Waszczuk i Bożena Niedzielak. – Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby ktoś wykonywał pracę za kogoś. Starosta nie może wykonywać od 2 lat zadań dyrektora, coś jest nie tak. Musimy podjąć trudną, bolesną decyzję, ale nie może być tak, że starosta i wicestarosta pracują za dyrektora – mówiła na sesji Bożena Niedzielak.
Czytaj też: Nowe wydanie Słowa Podlasia już gotowe! Sprawdźcie, o czym piszemy
Z decyzją o likwidacji ZDP nie zgodziła się natomiast radna Iwona Muder, która uznała ją za bardzo złą. – Już kilka miesięcy temu pan starosta jako jedyny był za likwidacją jednostki. Było też utrudnianie pracy i brak współpracy. O problemach było wiadomo od dawna, zarząd powiatu nie reagował przez dwa lata – ripostowała Iwona Muder. Radna przypomniała też, że o zakupach sprzętu monitowała praktycznie cały zeszły rok, podkreśliła, że obecnie zakupiony sprzęt nie może być w pełni eksploatowany bowiem, trzeba dokupywać do niego kolejne brakujące części. Zarzuciła też zarządowi powiatu blokowanie działań pełniącej obowiązki dyrektora.
Ostatecznie radni zdecydowali jednak o likwidacji ZDP. 8 radnych opowiedziało się za tą decyzją, 3 wstrzymało się od głosu (Wanda Frączek, Dorota Kozłowska i Paweł Czmoch,) przeciw była natomiast jedynie Iwona Muder. Na sesji zabrakło Marka Gromadzkiego, Waldemara Kity i Michała Soszyńskiego.
"Opinia publiczna powinna poznać prawdziwe fakty"
Dość szybko na wypowiedziane podczas sesji zarzuty pod adresem kierownictwa i pracowników ZDP, zareagował były już dyrektor jednostki – Adam Wawryniuk, który przesłał do zarządu powiatu i radnych pismo z wyjaśnieniami. Odniósł się w nim min. do zarzutu zgodnie z którym, to z jego winy nie zrealizowano w optymalnym czasie przetargu na zakup maszyn dofinansowanych w ramach RFIL. Wawryniuk przypomniał, że wspomniany wniosek opiewał na kwotę 1.800.000 zł. – Na ten cel zostało nam przyznane dofinansowanie w kwocie 1 mln zł, brakujące 800 tys. zł. zobowiązał się dołożyć pan starosta – informuje Adam Wawryniuk.
Były dyrektor uznał, że opinia publiczna powinna poznać prawdziwe – jego zdaniem – fakty dotyczące zwłoki w ogłoszonym przetargu. "To starosta Janusz Kobyliński przez pół roku, mimo zapewnień i ustaleń, nie zabezpieczył brakujących do realizacji zamówienia 800 tys. zł i z tego też powodu nie zgadzał się na zakup tego sprzętu" – wyjawił Adam Wawryniuk. "Organizację przetargu starosta zlecił mi przygotować w trybie pilnym dopiero w lipcu 2021 r (...). Przedstawiłem staroście pełną specyfikację techniczną i oferty do zapoznania, sprawdzenia i ewentualnego przedyskutowania. Nie wiem, czy zapoznał się z przygotowanymi ofertami i specyfikacją, ale nakazał mi ogłosić przetarg. (...) Przetarg ogłosiliśmy, w przetargu otrzymaliśmy oferty na w sumie 1.600.000 zł. Niestety, Starosta nie wyraził zgody na proponowane ceny, tym samym kazał unieważnić przetarg i mimo, że sam polecił unieważnić przetarg, teraz to mi zarzuca brak ogłoszonego przetargu. Dodatkowo publicznie twierdzi, że zawyżyłem ceny maszyn i wybierałem najdroższe sprzęty – co jest oczywiście całkowitą bzdurą. Tak jak wspomniałem, kwestia specyfikacji i wyceny została przedstawiona staroście jeszcze przed ogłoszeniem przetargu. (...) Trudno mi zrozumieć, a tym bardziej wyjaśnić dlaczego starostwo nie zgodziło się na zakup wspomnianego sprzętu za kwotę ustaloną w przetargu – czyli o 200 tys. zł mniej niż kwota wstępnie założona w planowanym budżecie." – wyjaśnił Adam Wawryniuk. W swoim piśmie były dyrektor ZDP przypominał, że po unieważnieniu przetargu sprawą zajął się wicestarosta, który jego zdaniem, zakupił w kolejnym przetargu maszyny o wiele droższe od proponowanych w pierwszym przetargu w dodatku nie odpowiadające specyfikacji, przez co nie mogą być właściwie używane i eksploatowane.
Karany czy nie karany?
Były dyrektor ZDP odniósł się też do zarzutu, zgodnie z którym wobec niego „toczy się postępowanie Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych i Prokuratury Rejonowej w Siedlcach” oraz że był już karany i ma zarzuty prokuratorskie. "(...)Po raz kolejny starosta publicznie mnie znieważa - mówiąc nieprawdę. (…) Mimo moich wezwań na piśmie do zaniechania zniesławiania mnie czyni to nadal, publicznie znieważa mnie, zarzucając mi karalność i sprzeniewierzenie publicznych pieniędzy. (…) Nie zostały mi postawione jak dotąd żadne zarzuty, a postępowanie, które się toczy jest jedynie postępowaniem wyjaśniającym. Powtarzam, że do tej pory, żadne z wymyślonych przez starostę Janusza Kobylińskiego zarzuty nie zostały mi postawione, a wręcz uchylane są kolejne wymysły starosty" – ripostuje Adam Wawryniuk.
Kto "położył" ZDP?
Wawryniuk odniósł się również do zarzutu, zgodnie z którym pracownicy ZDP nie wywiązywali się ze swoich obowiązków. "Publicznie nazywanie pracowników ZDP, kolokwialnie mówiąc, nierobami, również mnie dotyczy. Starosta został powołany w trakcie mojej kadencji jako dyrektora ZDP, pracował ze mną niecały rok. Nie jest więc tak, że "przez dwa lata wykonywał za mnie pracę". Przetargi i dofinansowania, którymi chwalą się teraz pan starosta i radni to są moje wnioski, moje przetargi, moje roboty. Moje i mojego zespołu, którego starosta nie uszanował i pozbył się. Czy ktoś zadał sobie pytanie dlaczego odchodzi trzon firmy? Odszedł kierownik działu technicznego, jeszcze w ubiegłym roku. Teraz odchodzi księgowa i pełniąca obowiązki dyrektora, osoby najbardziej kompetentne w tej firmie. Takim postępowaniem starostwo "położyło" ZDP. (...) Jakie pojęcie starosta ma o drogownictwie? Z tego co mi wiadomo jest z wykształcenia prawnikiem. A pan wicestarosta? Wuefistą, sadownikiem? (…) Znając też atmosferę współpracy ze starostą, wyobrażam sobie w jakim stresie pani pełniąca obowiązki dyrektora musiała pracować i wcale nie dziwię się, że nie wystartowała w ogłoszonym konkursie" – dodał na zakończenie Wawryniuk.
Pismo z wyjaśnieniami byłego dyrektora ZDP datowane jest na 16 maja, w adnotacji czytamy prośbę, zgodnie z którą nadawca chciałby, by jego treść została odczytana na najbliższej sesji rady powiatu, a co za tym idzie została poddana pod refleksję mieszkańców powiatu.
Czytaj też: Mieszkańcy mają obawy, że droga podzieli miejscowość
Napisz komentarz
Komentarze