Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski – Świdniczanka Świdnik 0:2 (0:1), bramki: Paluch, Strug.
Orlęta: Kołotyło - Szymala, Błasik, Duchnowski, Czaljadka, Kamiński, Roguski, Zmorzyński, Skrzyński, Rycaj, Maj oraz Maksymowicz, Kuźma, Zając, Korolczuk, Madembo.
W ekipie gospodarzy zabrakło z powodu urazów Michała Kobiałki, Igora Szczygła i Gabora Żukowskiego, jak wiadomo od dłuższego czasu kontuzję leczy również Przemysław Koszel. W ostatnim sparingu radzynianie doznali porażki, ale najważniejsza jest liga, a pierwsze w tym roku spotkanie w trzeciej lidze nasz zespół rozegra na stadionie w Radzyniu Podlaskim w niedzielę 5 marca o godzinie 13 z KS Wiązownica. Kadra Orląt nie jest jeszcze zamknięta, cały czas poszukiwany jest nowy napastnik.
- Mecz ze Świdniczanką nie powinien wyglądać z naszej strony tak jak wyglądał, popełnialiśmy zbyt proste błędy, nie potrafiliśmy się dobrze utrzymać przy piłce - komentuje na udostępnionym na klubowej stronie nagraniu trener Orląt, Mikołaj Raczyński. - To powodowało, że nie mogliśmy zawiązać składnych akcji. Oczywiście mieliśmy parę sytuacji, które powiniśmy wykorzystać. Zdajemy sobie sprawę, że w lidze też tak będzie wyglądało, że nie w każdym meczu stworzymy sobie 8-9 sytuacji, że stworzymy jedną, dwie lub trzy i to trzeba będzie wykorzystać. Musimy popracować nad tym, żebyśmy stanowili większy monolit. Tak jak byłem zadowolony tydzień temu z meczu z Pogonią Siedlce, gdy to naprawdę fajnie wyglądało, było dobre przesuwanie i asekuracja, tak teraz tego zabrakło. Nie wiem czym to było spowodowano, może tym, że tydzień temu był mocniejszy przeciwnik, każdy był bardziej "nabuzowany", a teraz przyjechała drużyna z czwartej ligi. Jeśli tak było, to jest to moja wina, że nie zrobiłem czegoś, żebyśmy podeszli w pełni skoncentrowani do tego meczu. Na pewno lepiej, że to się zdarzyło teraz niż miało się zdarzyć w lidze, ale to pokazuje nam, że mnóstwo pracy przed nami, jeżeli chcemy przede wszystkim zrealizować nasz cel, jaki był przed sezonem, czyli spokojne utrzymanie w tej lidze. A jeżeli będziemy wyglądali jak tydzień temu czy w pierwszej rundzie, to być może powalczymy o coś więcej.
Naszego szkoleniowca martwią kontuzje w zespole. - Niestety jest kilka kontuzji. Szkoda, bo cały okres przygotowawczy fajnie to wyglądało, mieliśmy tak naprawdę jeden uraz, Gabora Żukowskiego. Teraz doszły urazy Kobiałki i Szczygła. W pierwszej tegorocznej ligowej kolejce kontuzjowanych zawodników nie zobaczymy, może Szczygła w drugiej. Celem jest, by wszyscy kontuzjowani wrócili na trzecią kolejkę. W poprzedniej rundzie udowadnialiśmy jednak, że bez względu na to, jaka była sytuacja kadrowa, to radziliśmy sobie. Choć na pewno szkoda, że nie mamy większego wyboru. Szukamy jeszcze napastnika po odejściu Sebastiana Kaczyńskiego, żeby rywalizacja była większa. Jesienią mieliśmy taki problem, że nie mieliśmy stoperów, przesuwaliśmy pomocników na środek obrony czy skrzydłowych na boki obrony. Teraz z kolei przesuwamy Piotrka Kuźmę na „dziewiątkę", gdy często lepiej wygląda z boku czy na "dziesiątce". Odeszło od nas trzech doświadczonych zawodników, przyszedł jeden doświadczony (Piotr Zmorzyński), reszta to utalentowana młodzież (Damian Maksymowicz, Gabor Żukowski, Dawid Błasik, Kacper Roguski), która ma potencjał, ale nie ma dużego doświadczenia w piłce seniorskiej, ci zawodnicy nie grali jeszcze na poziomie trzeciej ligi albo nie łapali tyle minut ile powinni. Widzimy potencjał, będzie trochę pracy, żeby tych zawodników przestawić, to jest inna gra - juniorska i seniorska. Życzyłbym sobie, żeby przyszedł do nas jeszcze jeden doświadczony zawodnik, zwłaszcza do linii ataku. Bo mamy tu tylko jednego zawodnika, jednego z lepszych napastników ligi (Arkadiusza Maja), ale konkurencja zmusza zawsze do tego, żeby zawodnik się rozwijał i dawał z siebie jeszcze więcej - podsumował Mikołaj Raczyński.
Napisz komentarz
Komentarze