Do zdarzenia doszło kilka dni temu przy ul. Warszawskiej w Białej Podlaskiej. Policjant zespołu patrolowo-interwencyjnego bialskiej Komendy oraz funkcjonariusz Straży Miejskiej podczas sprawdzania pustostanów oraz miejsc, gdzie mogą przebywać bezdomni, zauważyli, że z jednego z takich pomieszczeń wydobywają się kłęby gęstego dymu. Natychmiast podjęli interwencję. Jednak ponieważ metalowe drzwi i okna były szczelnie zamknięte, początkowo nie mogli sprawdzić, czy w środku ktoś jest.
– Wezwali straż pożarną. Ale zanim przyjechała, funkcjonariuszom udało się dobudzić śpiącego w środku 35-latka. Kiedy otworzył drzwi, zdziwiony oświadczył, że chciał się tylko przespać. Nawet nie wiedział, że w środku paliły się znicze, od których zaczęła się już tlić gąbka materacowa – relacjonuje Barbara Salczyńska-Pyrchla, rzecznik prasowy bialskiej Komendy Miejskiej Policji. – Funkcjonariusze pomogli wyjść mężczyźnie na zewnątrz, a karetka pogotowia zbadała go. Nie było potrzeby hospitalizacji.
Strażacy, korzystając ze specjalistycznego sprzętu, sprawdzili zadymione pomieszczenie, upewniając się, że nie ma tam dodatkowych osób. Bez wątpienia szybka interwencja policjanta i strażnika miejskiego zapobiegła tragedii.
Rzecznik przypomina, że niskie temperatury to trudny okres dla osób bezdomnych, ale także starszych, często chorych, samotnie mieszkających. Dlatego nie przechodźmy obojętnie obok nich. – Jeden telefon na Policję lub Pogotowie Ratunkowe może uratować taką osobę przed zamarznięciem. Krótki telefon na Policję może uratować czyjeś życie – apeluje Salczyńska-Pyrchla. (k)
Napisz komentarz
Komentarze