W październiku na sesję rady gminy przyjechał dyrektor SP ZOZ w Międzyrzecu Podlaskim i starosta bialski, by przedstawić radzie propozycję wydzierżawienia budynku ośrodka zdrowia. Zaoferowano dyżury specjalistów i bezpłatne badania laboratoryjne. Oferta trafiła w punkt, bo w wakacje skończyła się 10-letnia umowa z poprzednim dzierżawcą – doktorem Zbigniewem Makarskim, który w Kąkolewnicy prowadzi praktykę lekarską od kilkudziesięciu lat.
Radni podjęli decyzję o przyjęciu oferty międzyrzeckiego szpitala i przegłosowali uchwałę zezwalającą wójtowi na bezprzetargowe wydzierżawienie budynku ośrodka na 10 lat.
Nie dopuszczono mojej oferty
Miesiąc później doktor Makarski dostarczył radzie oświadczenie, w którym stwierdza, odnosząc się do wójta Zbigniewa Ładnego : " kłamał Pan od początku, twierdząc, że budynek będzie Pan remontował, przerabiał na potrzeby przedszkola (...). W rzeczywistości ma Pan zamiar oddać go dla zakładu, który (...) nie posiada zakładu podstawowej opieki zdrowotnej i nie może takiej działalności założyć bez zgody powiatu bialskiego i wojewody lubelskiego. Jak z tego wynika, jest Pan krętaczem i oszustem."
Makarski twierdzi, że wprowadzono opinię publiczną w błąd, wmawiając, że on opuścił budynek i nie złożył oferty na kolejną dzierżawę. Lekarz twierdzi, że jego kolejne pismo z 10 lipca, w którym wyraża zainteresowanie przedłużeniem dzierżawy spotkało się z informacją o terminie protokolarnego zdania budynku ośrodka. – Nie zostałem też zaproszony na żadną z sesji, na których poruszana była sprawa ośrodka – mówi – To że płaciłem czynsz w kwocie 500 złotych miało zrównoważyć mój wkład w to mienie.
Decyzja zapadła i koniec gadki
Wystąpienie Zbigniewa Makarskiego spotkało się z ostrą reakcją radnych koalicji. – My zawsze mieliśmy na celu dobro mieszkańców. Być może dobro ogółu nie jest w tym przypadku jednoznaczne z dobrem doktora. Pan doktor nie mógł zaoferować nam warunków jakie daje szpital z Międzyrzeca. Dla nas nie ma znaczenia czy ośrodek poprowadzi szpital międzyrzecki, radzyński czy inny. My dbamy o dobro mieszkańców, a pan doktor o swoje – stwierdził radny Marek Matejek.
W podobnym tonie swoje wystąpienie sformułował przewodniczący rady gminy Marek Król, wskazując, że działalność Zbigniewa Makarskiego na mieniu gminnym obarczona jest dużym ryzykiem.
Zdaniem wiceprzewodniczącego rady Krzysztofa Grzeszyka współpraca z międzyrzeckim szpitalem jest dla gminy dobrym rozwiązaniem. – Korupcją to pachnie, gdyby samorząd poza regułami wszedł w układ z osobą prywatną czy fizyczną. Tu naszym partnerem będzie powiat bialski, który szpital w Międzyrzecu prowadzi. Nie widzę lepszego partnera do takiej współpracy – mówi radny.
Wcześniej bez przetargu i teraz bez przetargu
Zbigniew Makarski wydzierżawił ośrodek bez przetargu. Jak mówi, dostał ruderę, której nikt nie chciał wziąć. – Wówczas innych oferentów nie było. Teraz, skoro jest dwóch, powinien być przetarg. Jeśli wygra szpital z Międzyrzeca, słowa nie powiem – mówi lekarz.
Radny Wacław Sójka i sołtys Kolonii Jurki Maria Parchomiuk, wcześniej radna gminna, którzy w samorządzie funkcjonują od lat twierdzą, że Makarski ośrodek wziął, gdy gmina nie miała na niego najemcy a budynek marniał. – To była rudera. Każdy doktor, który tu przyjeżdżał, to się żegnał i uciekał. Doktor do nas rękę wyciągnął – mówi Sójka.
Co na to wójt, który propozycję na zagospodarowanie budynku radnym przedstawiał? – Pan doktor przedstawił swoje racje, ja przedstawiłem swoje, a radni zadecydowali – mówi Zbigniew Ładny. A przewodniczący rady zastrzega, że jeśli SP ZOZ nie wywiąże się z obietnic, które usłyszeli radni na październikowej sesji, rozliczony zostanie z tego wójt.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 49
Joanna Danielewicz
Napisz komentarz
Komentarze