Rozgrywki Bialskopodlaskiej klasy okręgowej zdominowali: spadkowicz, dwaj beniaminkowie i zwycięzca z poprzedniego sezonu.Co prawda do zakończenia rundy jesiennej pozostało rozegranie dwóch spotkań w bialskopodlaskiej klasie okręgowej, ale raczej zagrane zostaną dopiero na wiosnę więc możemy się pokusić o podsumowanie. Na czele zgodnie z oczekiwaniami. Na dole podobnie. Z ligi za pewne spadną dwie ekipy, chyba, że Grom Kąkolewnica ocali swój byt w lidze IV. Jeśli spadłby także Huragan Międzyrzec Podlaski ligę opuszczą trzy ekipy.
Spadkowicz
Liderem po jesienni jest spadkowicz z IV ligi Orlęta Łuków. Łukowianie zanotowali dwie porażki w Radzyniu Podlaskim z rezerwami Orląt i w Żabikowie. - Jestem zadowolonym z miejsca w tabeli i z postawy chłopaków na boisku. W trakcie trwania rundy chłopcy wykonali kawał dobrej roboty na treningach. Frekwencja na nich pozwalała na solidną rywalizację, dzięki której można się rozwijać i budować formę. Owoce tej rywalizacji i ciężkiej pracy widać było w meczach, które rozegraliśmy. Strzeliliśmy najwięcej bramek w tej rundzie co też pokazuje że nasza siła ofensywna i rozwiązywanie sytuacji podbramkowych stało na dobrym poziomie. Na pewno musimy poprawić naszą pracę jako zespół ale też i indywidualnie w defensywie, tu mamy trochę niedociągnięć. Ja jako trener jestem zadowolony z rundy jesiennej ale mam pełną świadomość że runda wiosenna będzie trudna i musimy wykonać dużo pracy na treningach – powiedział Stanisław Chudzik, trener Orląt.
Pierwszy beniaminek
O trzy punkty mniej, ale z meczem zaległym (na wyjeździe z Victorią Parczew) jesień na drugim miejscu zakończyły rezerwy Podlasia Biała Podlaska. Które do rozgrywek przystąpiły jako beniaminek. - Trzeba zdecydowanie docenić ciężką pracą całego zespołu. W obecny rozwój drużyny, a także osiągnięty wynik przyczynił się cały klub mając na myśli pierwszy zespół i akademię oferując warunki pracy najwyższe możliwe w naszych rozgrywkach. Mamy najmniej straconych bramek w całej stawce. Zawdzięczamy dobrej organizacji gry, dyscyplinie oraz konsekwencji. Z punktu widzenia rozwoju zawodników był to od samego startu rozgrywek duży sprawdzian, dla większości naszych graczy był to pierwszy kontakt z piłką seniorską wiele zachowań musiało w krótkim czasie zaadaptować się do zdecydowanie innej piłki niż ta na poziomie juniorskim. Jeśli chodzi o nasze nastawienie i model gry też musieliśmy się przystosować oraz rozwijać trochę pod innym kątem. W tych rozgrywkach częściej jesteśmy w ataku pozycyjnym, staramy się prowadzić grę mając na uwadze zabezpieczenia ataku w przypadku straty piłki i kontrataku przeciwnika, nie możemy zapominać o konsekwencji i dyscyplinie w działaniach defensywnych bo to ostatecznie wpływa w dużej mierze na ilość zdobytych punktów. Początkowo było to dla nas wyzwanie, ostatecznie dostrzegamy dzięki temu rozwój drużyny i poszczególnych zawodników. Mimo udanej rundy dostrzegamy wiele do poprawy jeśli chodzi o aspekty poza boiskowe, budowania świadomości, respektowania pewnych wartości, systematyczności oraz pokory do ciężkiej pracy – podsumował wnikliwie jesień Grzegorz Adamski, trener Podlasia II.
Drugi beniaminek
Tuż za rezerwami Podlasia uplasowały się rezerwy innego trzecioligowca Orląt Radzyń Podlaski, które również są beniaminkiem. Radzynianie także mają do rozegrania zaległe spotkanie z Orłem Czemierniki. - Jak najbardziej udana runda, chociaż lekki niedosyt pozostaje. W przegranych spotkaniach z Podlasiem, Łazami i Krzywdą można byłoby ugrać coś więcej. Nie mniej duże brawa dla chłopaków za trzydzieści trzy punkty i trzecie miejsce. Druga runda będzie o wiele trudniejsza, bo już nie będziemy mogli korzystać tak często z zawodników z pierwszej drużyny, ale za to większą szansę gry dostaną nasi klubowi juniorzy. Obecnie jesteśmy w okresie roztrenowania trenujemy dwa razy w tygodniu. Od 10 stycznia przejdziemy do trzech jednostek treningowych plus sparingi – powiedział Edmund Koperwas, trener rezerw Orląt.
Zwycięzca z poprzedniego sezonu
Miejsce czwarte wywalczyli piłkarze Lutni Piszczac. To ekipa, która w poprzednim sezonie wygrała „okręgówkę”, jednak nie zdecydowała się na grę w IV lidze, dlatego szanse dostał Grom Kąkolewnica. - W rundę jesienna sezonu wchodziliśmy pełni nadziei na powtórkę wyniku z poprzedniego sezonu. Rozpoczęliśmy od serii sześciu zwycięstw, po których zaczęły się kłopoty jeżeli chodzi o kadrę zespołu. Przytrafiały się coraz częściej urazy oraz poważniejsze kontuzje, a kadra się uszczuplała. Z początkiem października odeszli od nas Opolski i Olszewski, którzy wyjechali na studia do Wrocławia. W kolejnych spotkaniach męczyliśmy się grając praktycznie w jedenastu zdolnych do gry. Mimo to sprzyjało nam sporo szczęścia i złapaliśmy kolejne punkty. Koniec rundy to zderzenie się ze ściana. Fizycznie i mentalnie. Zaczęły się kłopoty nie tylko z wynikami, ale również z samą organizacja treningu oraz zebraniem składu na mecz. Przez zimę musimy wszystko uporządkować by na wiosnę już nie borykać się z takimi problemami – podsumował Mateusz Kacik, trener Lutni.
Ci co ogrywają liderów
Tuż za pierwszą czwórką uplasowała się Unia Żabików. Co ciekawe ograła ona lidera i wicelidera rozgrywek. - Myślę, że w tym sezonie klasa okręgowa jest o wiele silniejsza ze względu na rezerwy Podlasia i Orląt oraz ekipę z Łukowa, która w poprzednim sezonie grała w IV lidze. Awansował Grom, ale jego zawodnicy nadal pozostali w „okręgówce”. Zajęliśmy bardzo dobre miejsce. Na pewno satysfakcjonujące piłkarzy, trenerów, zarząd i kibiców. Naszym celem będzie utrzymanie tej pozycji. Na pewno lekko nie będzie. Od 20 stycznia wracamy do pracy by się dobrze przygotować do wiosny – podkreślił Artur Dadasiewicz, trener Żabikowa.
Nie jest źle, mogło być lepiej
Na miejscu szóstym zimę spędzi Az-Bud Komarówka Podlaska. - Rundę jesienną zaczęliśmy bardzo dobrze. Dużo punktowaliśmy, jednocześnie tracąc bardzo małą ilość bramek. Kryzysowym moment była połowa rundy, z powodu wielu kontuzji oraz kilku wykluczeń naszych zawodników. To w tym czasie graliśmy najcięższe mecze ligowe. Po ostatnich spotkaniach czujemy niedosyt. Fajnie tworzyliśmy przewagę na połowie przeciwnika dochodząc do wielu sytuacji bramkowych. W niektórych momentach brakowało spokoju i postawienia kropki nad "i". Mam nadzieję, że te sytuacje zdeterminują nas do jeszcze cięższej pracy, aby na wiosnę powalczyć o lepszy wynik – reasumuje Dawid Patkowski trener ekipy z Komarówki.
Jakość letnich transferów
Miejsce siódme wywalczyła Młodzieżówka Radzyń Podlaski. Ekipa, która przed sezonem przejęła wielu zawodników z Gromu Kąkolewnica. - Uważam rundę za udaną. Na pewno widoczna była jakość jaką do gry wniosły letnie transfery. Zaowocował dobrze przepracowany okres przygotowawczy. Cała drużyna naprawdę dobrze wyglądała od naszych młodzieżowców po weteranów jak Norbert Łukaszuk który można powiedzieć, że miał jedna z najlepszych rund ostatnich lat. Czeka nas raczej spokojna wiosna . Będziemy skupiali się na tym by wypracować swój model gry – podsumował grę Młodzieżówki jej trener Piotr Mitura.
Zamykają pierwszą połowę
Pierwszą połowę tabeli zamyka Victoria Parczew. To najwyżej sklasyfikowany zespół w którym w zimie nastąpi zmiana trenera. Zarząd nie przedłużył umowy z Robertem Różański , która wygasła z końcem listopada. Na wiosnę klub z Parczewa poprowadzi ktoś inny. Parczewianie mają do rozegrania zaległy mecz z rezerwami Podlasia. - Runda miała dwa oblicza. Od początku sezonu borykaliśmy się z problemami kadrowymi, było wiele kontuzji. Kalendarz rozgrywek też nam nie sprzyjał, graliśmy z silnymi rywalami. Z czasem wszystko się poukładało. Zakończenie rundy było bardzo dobre na sześć spotkań wygraliśmy pięć i jeden zremisowaliśmy, dzięki czemu jesteśmy w środku tabeli, Gdyby nie problemu na początku myślę, że spokojnie mogliśmy się uplasować tuż za prowadzącą czwórką. Trzeba podkreślić, że w tym roku liga jest o wiele silniejsza niż wcześniej. Bardzo dużo jakości wniosły rezerwy trzecioligowców i spadkowicz z Łukowa – powiedział były trener Victorii.
Potencjał ekipy jest większy niż wynik
Dolną połowę tabeli otwiera ŁKS Łazy. Przewaga nad potencjalnymi miejscami spadkowymi to trzynaście punktów. Wydaje się bezpieczna. - Na pewno odczuwam niedosyt. Bo uważam, że potencjał ekipy jest większy niż wynik który osiągnęliśmy. Pojawiłem się w klubie od trzeciej kolejki. Więc nie mogłem przygotować ekipy w okresie letnim. Czołowe drużyny w naszej okręgówce są bardzo silne. Ale my chociażby o te miejsce piąte walczyć powinniśmy. Nie powinniśmy przegrać kilku meczu, które przegraliśmy i tych punktów powinno być trochę więcej. W zimie chce by jednostek treningowych było więcej, ale wiadomo w tej klasie rozgrywkowej nie jest to łatwe. Mam nadzieje, że frekwencja dopisze. Wiadomo jest, że piłkarze na tym poziomie rozgrywkowym mają inne priorytety, a gra jest dla nich tylko zabawą, hobby, dodatkiem do codziennego życia. Stąd nie łatwo jest się profesjonalnie przygotować. Postaramy się jednak zrobić wszystko by na wiosnę powalczyć o więcej. Oby omijały nas kontuzje i wypadki losowe – podsumował Dariusz Solnica trener ŁKS.
Rozstali się w przyjaźni
Tyle samo punktów co Łazy uzbierał Kujawiak Stanin. W ekipie doszło do zmiany trenera po rundzie jesiennej. Zespół opuścił Andrzej Zarzycki, trwają poszukiwania jego następcy. - Środek tabeli i dziewiętnaście punktów z mojej perspektywy są wynikiem dobrym biorąc pod uwagę częste problemy kadrowe. Liga okręgowa jest w tym roku dużo silniejsza ponieważ doszły silne drużyny rezerw Podlasia i Radzynia . Młodzieżówka Radzyń wzmocniła się zawodnikami z Kąkolewnicy. Najmocniejszym zespołem co potwierdzili na boisku są Orlęta Łuków którym życzę awansu ponieważ ich miejsce jest w wyższej lidze. Trzy lata to dość długi okres pracy i myślę że doszło do momentu że to najlepszy czas na zmianę. Rozstajemy się w przyjaźni i życzę Kujawiakowi sukcesów na boisku – powiedział były trener Kujawiaka.
Mieli duże apetyty
Miejsce jedenaste wywalczyli zawodnicy Sokoła Adamów. Jak na trzecią ekipę poprzedniego sezonu to wynik raczej słaby. Na wiosnę piłkarze z Adamowa będą walczyć o byt w lidze. - Apetyty mieliśmy większe zwłaszcza po wynikach w poprzedniego sezonu. Było kilka wpadek jak z Łukowem czy Łazami gdy przegrywaliśmy mecze w końcówkach, prowadząc. Nasza kadra opiera się piłkarzach którzy pracują. Więc przygotowania planujemy u siebie. Wracamy w lutym, mamy zakontraktowane trzy sparingi. Będziemy chcieli na wiosnę zagrać lepiej i skuteczniej – poinformował Wiesław Grula, trener Sokoła.
Dobrze przepracować zimę
Tuż za Sokołem z jednym punktem mniej plasuje się Unia Krzywda. -Potrafiliśmy zagrać bardzo dobre mecze z ekipami z czuba jak i fatalne z tymi z dołu. Jeśli byśmy wykorzystali 50 % sytuacji to byśmy byli w topie ligi. Stąd mamy lekki niedosyt po rundzie jesiennej. Staram się grać w piłkę, piłką a nie lagą. Mam nadzieję że po dobrze przepracowanej zimie na wiosnę będzie lepiej – zrelacjonował Paweł Szlaski, trener Unii.
Nie są zadowoleni
LKS Agrotex Milanów zajmuje po jesieni trzynaste miejsce w tabeli. - Z tej rundy nie jesteśmy zadowoleni. Słaba postawa na starcie rozgrywek zadecydowała w dużej mierze, że jesteśmy w dolnych rejonach tabeli. Wyjazdy kluczowych zawodników do pracy za granicą w sierpniu i wrześniu były powodem tego, że nie punktowaliśmy w meczach. Ponadto nasza pierwsza drużyna opiera się na młodych zawodnikach z rocznika 2006/2007 i tak naprawdę nie są oni jeszcze w pełni gotowi żeby dźwignąć ciężar gry na swoich barkach w piłce seniorskiej. Końcówka ligi była dużo lepsza, zremisowaliśmy z Żabikowem i pokonaliśmy wysoko w derbach Az-Bud Komarówka. To dobre prognostyki przed runda wiosenna. Na pewno nie składamy broni i będziemy chcieli powtórzyć wynik z tegorocznej wiosny kiedy to zdobyliśmy w 15 meczach aż 28 punktów – nie ukrywał braku zadowolenia wynikiem Milanowa, trener Daniel Syta.
Już bez Trybonia
Miejsce czternaste w lidze zajął Bad Boys Zastawie. Na tyle nie satysfakcjonujące, że z klubem postanowił się rozstać trener Przemysław Tryboń. - Wyniki na jesieni, a przede wszystkim podejście co niektórych zawodników do obowiązków spowodowały, że postanowiłem zrezygnować z pracy w Zastawiu. Oceniając cały mój pobyt w udało mi się zrealizować cel wyjścia z impasu. Dzięki realizacji moich założeń udało nam się zająć nawet trzecie miejsce w lidze. Niestety chyba zbyt wcześnie co niektórzy poczuli się najlepszymi w klasie okręgowej. To był dobry moment na zakończenie mojej pracy w Bad Boys. Gra jaką prezentowaliśmy na jesieni mnie nie satysfakcjonują. Sytuacja na wiosnę łatwa nie będzie na pewno Orzeł Czemierniki nie odpuści. Liczę jednak, że chłopaki z nowym trenerem poradzą sobie – podsumował były trener Bad Boys.
Nie pamiętają tak słabej rundy
Przedostatnie miejsce bardzo realnie zagrożone spadkiem zajmuje Orzeł Czemierniki. By uchronić się przed degradacją Orzeł musimy na wiosnę zagrać zdecydowanie lepiej i przeskoczyć jedną a najlepiej dwie ekipy (wtedy nawet jeśli by spadły dwie nasze ekipy z IV ligi degradacja im nie grozi) w tabeli lub liczyć na to, że z naszych czwartoligowców nie spadnie nikt. To pierwsze opcja wydaje się bardziej prawdopodobna, ale czy do zrealizowania dla piłkarzy z Czemiernik? - Tak słabej rundy nie pamiętam, złożyło się na to sporo czynników ale to nas nie usprawiedliwia chcemy się zrewanżować na wiosnę wyciągamy wnioski i będziemy walczyć o jak najlepszy wynik w każdym meczu – dość lakonicznie, ale dosadnie podkreślił Konrad Łabęcki, trener Orła.
Cieszą się, że w ogóle grają
Czerwoną latarnie klasy okręgowej przez zimę dzierżyć będzie Tytan Wisznice. Klub przechodzi ogromny kryzys. Z piętnastu rozegranych spotkań przegrał wszystkie. Jeżeli w przerwie zimowej nie dojdzie do realnych wzmocnień to ciężko nawet marzyć u uchronieniu ligi dla Wisznic. Pracy w ciężkich warunkach podjęli się w Wisznicach I trener Jarosław Makarewicz i trener bramkarzy Michał Krukowski. Postacie znane w regionalnej piłce jak mało kto. Na razie jest jak jest. - Po takich wynikach jakie osiągnęliśmy jasne jest, że jesień nie była dla nas dobra. Cieszy fakt, że udało nam się zagrać wszystkie mecze. Sytuacja kadrowa w ekipie jest ekstremalna. Było tak, że w polu musieli grać bramkarze by wystawić jedenastkę na mecz. Musimy przez zimę zrobić wszystko by na wiosnę takich sytuacji nie było. Promykiem nadziei jest fakt, że w kilku meczach mimo takiej a nie innej sytuacji wynik był gorszy od gry jaką prezentowaliśmy – wyjaśnia I trener Tytana.
Napisz komentarz
Komentarze