– Od ponad roku dajemy ogłoszenie, że poszukujemy osoby, która zechciałaby świadczyć usługi opiekuńcze dla naszych mieszkańców. W tym roku z powodu braku takiego pracownika nie realizowaliśmy w ogóle świadczenia opiekuńczego w gminie – informowała w listopadzie Jolanta Sokół, p.o. kierownika GOPS w Borkach.
Osoby potrzebujące wsparcia w codziennym życiu, gmina która pomoc osobom starszym lub niedołężnym ma wpisaną w pakiet zadań własnych, stara się więc realizować posiłkując się rodzinami tych osób lub organizując pomoc sąsiedzką. Nie może tego zrozumieć radny Henryk Bęczyński. – Gmina nie realizuje swoich podstawowych zadań. W sprawozdaniach GOPS wciąż mamy na stanie cztery osoby, które do takiego wsparcia się kwalifikują. Pieniądze na ten cel zostały niewykorzystane w tamtym roku i w tym. Zasłanianie się pomocą rodziny czy sąsiadów to spychologia – komentuje sytuację radny.
Jolanta Sokół wyjaśnia, że propozycja zatrudnienia może być nieatrakcyjna, gdyż GOPS oferuje umowę zlecenie. Wybrano taką formę, ponieważ, zdaniem Sokół, liczba godzin opiekuńczych jest płynna.
Kierownik GOPS uważa, że dobrym rozwiązaniem mogłoby być zaoferowanie może nie całego etatu, ale jakiejś części. – Sytuacja osób starszych jest płynna. W danej chwili ktoś potrzebuje opiekuna od gminy, a za chwilę, już tej osoby nie ma wśród nas – mówi Jolanta Sokół, tłumacząc, czemu GOPS nie chce się wiązać stałą umową z opiekunem. Finał jest więc taki, że nie może go znaleźć w ogólne.
Radny Stanisław Sokół uważa, że należy jednak rozważyć zatrudnienie na umowę o pracę. – Spróbujmy na pół etatu i zobaczmy czy w okresie letnim, gdy nie ma tyle zajęć przy podopiecznych nie zaangażować tej osoby do innych zajęć – podpowiada.
Na razie GOSP, tam gdzie może uruchamia rodziny potrzebujących i organizuje pomoc sąsiedzką.
Więcej na ten temat w numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 50 z 12 listopada
Joanna Danielewicz
Napisz komentarz
Komentarze