21 grudnia, czyli dzień przed wydawaniem żywności redakcję o fatalnej organizacji poinformowała jedna z osób, która miała z pomocy skorzystać. Marzena Malesa, która utrzymuje się z zasiłku skarżyła się, że żywność została przywieziona do kontenera, a jej wydawanie miało się odbywać w nieludzkich warunkach. – Przecież tam nie ma toalety, a obok jest hurtownia mięsa. Czy ludzie mają załatwiać potrzeby fizjologiczne obok? – pytała Malesa.
Następnego dnia Malesa poinformowała, że rano rzeczywiście pojawiły się tłumy i był niezły ścisk. Sama zainteresowana na miejsce zgłosiła się z samego rana. – Było tam ze 150 osób – podsumowuje.
My również pojechaliśmy na miejsce w godzinach porannych, jednak żadnych tłumów nie zastaliśmy. Eliasz Iwan, miejski radny i przedstawiciel Stowarzyszenia Świętego Michała, które organizowało przekazanie żywności, podkreśla, że nie ma mowy o jakichkolwiek utrudnieniach. – Żadnych przepychanek tutaj nie było, wszystko było wydawane na bieżąco, produkty były pakowane regularnie. Wydajemy to, co dostaliśmy, czyli między innymi mleko, sery, powidła śliwkowe, gulasz, fasolę i buraczki. Odpowiadamy tylko za przekazanie żywności – mówi Iwan i pokazuje nam wywieszoną kartkę o miejscu, w którym jest dostępna toaleta.
Łącznie pomoc trafiła do 761 osób. – Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej organizował te osoby, zbierał od nich wnioski, powiadamiał ich. My jako stowarzyszenie, czy przedstawiciele Caritasu, robimy to non profit. Wynajem hali jest po naszej stronie, a że nie mamy środków, szukamy tego co jest w zasięgu naszych możliwości – mówi radny odpowiadając na skargi o fatalnych warunkach wydawania żywności.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 52
(jd)
Napisz komentarz
Komentarze