Po spadku do IV ligi klub z Radzynia opuszcza wielu zawodników. Wśród nich dwie żywe legendy tego klubu. Piotr Zmorzyński wybrał grę w trzecioligowej Chełmiance, Patryk Szymala zawiesza buty na kołku i rozpoczyna pracę trenera w Victorii Parczew. O powodach tej decyzji Patyk Szymala opowiada w rozmowie z Piotrem Frankowskim.
Trochę swoją decyzją o odejściu z Orląt zaskoczyłeś radzyńskie środowisko piłki nożnej?
Nie wiem. Po prostu podjąłem taką decyzję i myślę, że kiedyś musiałem ją podjąć. Dużo rzeczy zdecydowało, że właśnie teraz. Przede wszystkim sprawy zdrowotne.. Powiem szczerze, mimo że decyzję już podjąłem, to ona jeszcze do mnie nie dociera. Dopiero chyba wpis na stronie Orląt uzmysłowił mi, że tak się dzieje. Wiadomo z klubem jest związany od najmłodszych lat, to aż dwanaście sezonów seniorskich w Radzyniu w tym jedenaście w III lidze.
Do Parczewa oficjalnie idziesz pełnić rolę trenera. Czy grającego trenera?
Nie zastanawiałem się jeszcze nad tym mocno. Na razie chce się skupić na pracy trenerskiej i myślę, że jak ta praca mi będzie dobrze wychodzić to nie będę Victorii potrzebny jako zawodnik. Chce odpocząć od piłki jako zawodnik. Ale nie mówię, że kiedyś na boisko nie wrócę.
Czemu wybór padł na Victorię Parczew?
Miałem inne oferty w tym kilka bardzo poważnych. Między innymi z walką o awans. Z Parczewa odezwali się do mnie już zimą. Wtedy jednak ja nie chciałem opuszczać Radzynia i chciałem pomóc w walce o utrzymanie. W maju ponowili propozycję. Nie będę ukrywał, że ludzie którzy tam są, a grali ze mną wcześniej, byli bardzo ważnym aspektem. Spotkałem się z panią prezes i przyjąłem ofertę. W Parczewie są znakomite warunki, rzadko spotykane na poziomie klasy okręgowej.
W sezonie 2009-2010 trafiłeś jako junior do Promienia Opalenica. Pojechałeś na drugi koniec Polski. Jak do tego doszło?
To był niesamowity moment. W tamtym czasie to była najlepsza szkółka piłkarska w Polsce. Taka nieoficjalna akademia Lecha Poznań. Mieliśmy tam dwanaście boisk pełnowymiarowych, warunki niesamowite jak na tamte czasy. Pamiętam w pierwszym meczu graliśmy z juniorami Lecha. Miałem taką intensywność gry, że w 80 minucie złapały mnie skurcze obu nóg i na noszach znieśli mnie z boiska. W klubie było wszystko od odnowy biologicznej zaczynając na psychologach kończąc. O nasze wyżywienie dbali dietetycy. To było coś niesamowitego chyba nawet nie tylko jak na tamte czasy. Poznałem kilku fajnych chłopaków między innym Jakuba Bąka, który obecnie gra w Wieczystej.
Potem, po powrocie na pół sezonu do Radzynia, wywiało cię nad morze?
To był mój moment przełomowy w karierze seniorskiej. W Radzyniu u trenera Rafała Wójcika grałem wszystko, ale to była IV liga. W Kołobrzegu zderzyłem się z wielką piłką. Pogoń Szczecin zrobiła awans do Ekstraklasy i oddali do nas siedmiu czy ośmiu zawodników, którzy ten awans wywalczyli. Przyszedł jeszcze słynny Grzegorz Skwara, wspaniały człowiek. To była ekipa w której ludzie mieli po kilkanaście rozegranych spotkań w ekstraklasie. Nas młodzieżowców było czterech. Na początku było ciężko z przebiciem się do składu, ale pod koniec rundy wiosennej trenerzy Wojciech Polakowski i Jarosław Chwastek postawili na mnie. To oni dali mi szanse i zrobili ze mnie zawodnika.
Potem trafiłeś jeszcze raz nad morze tym razem do Koszalina?
Tak to sprawka trenera Polakowskiego. Dla mnie było to szansa sportowa i finansowa. Nie ma co ukrywać, że zarobki na wschodzie w III lidze i na północy Polski były diametralnie różne na korzyść północy oczywiście.
Później wróciłeś do Radzynia i jednym ciągiem po dziś dzień zrobiłeś dziesięć sezonów. Jak wspominasz te czas?
Ja jestem bardzo szczęśliwy, że mogłem reprezentować klub z mojego miasta. To jest coś niesamowitego. Miałem wzloty i upadki, ale ten czas w Orlętach będę wspominał bardzo pozytywnie. Było łatwo, było trudno i wtedy pokazywaliśmy radzyński charakter. Trochę cieniem na to wszystko pada ten spadek na stulecie. Bardzo, ale to bardzo mi osobiście jest przykro z tego powodu. Zrobiłem wszystko co mogłem by było inaczej, trudno nie udało się. Po upadku trzeba się podnieść. Mówi się, że nawet jakbyśmy się utrzymali, to klub mógłby mieć problemy finansowe z grą w III lidze i nie przystąpić do rozgrywek. Dla mnie to nie ma znaczenia, ja i moim koledzy mieliśmy się utrzymać. Nie udało się przykro nam, ale taki jest sport. Raz się wygrywa, a czasem trzeba przełknąć gorycz porażki. Trzeba to wziąć na klatę. Ja Orlętom życzę jak najlepiej. Odchodzę z klubu, ale w moim sercu Orlęta na zawsze mają swoje miejsce.
Pierwszą bramkę zdobyłeś dopiero po rozegraniu ponad czterdziestu meczów w III lidze. No i się rozstrzelałeś teraz zdobywasz ich zdecydowanie więcej.
Tą pierwszą bramkę pamiętam jak dziś. To było w Bałtyku Koszalin z Pomorzem Potęgowo. Wygraliśmy w tedy chyba 4:0. Ogólnie to mam dużo asyst, z bramkami gorzej, ale dwa razy w Radzyniu byłem najlepszym strzelcem w drużynie. Bramki strzelam z karnych. To też trzeba umieć, karny to jeszcze nie bramka, trzeba pokonać bramkarza. Myślę, że teraz strzelam ich więcej właśnie z tego powodu.
Jak ci się wydaje co dalej będzie z Orlętami?
Wydaje mi się, że ogólnie na wschodzie jest biednie. Ciężko jest pozyskiwać zawodników, jak się nie ma co im zaoferować. Bez dobrych zawodników nie będzie dobrych wyników. Teraz mamy duże zmiany w składzie, wiele osób odejdzie. Kadra będzie prawie nowa. Ciężko jest wyrokować jak to wszystko potoczy się dalej. Ciężko mi też porównać do ekip w IV lidze. Jest tu wiele klubów takich jak na przykład Stal Kraśnik, gdzie mają pieniądze i ściągają dobrych zawodników na pewno po to by do III ligi awansować. Czy Orlęta będą mogły z nim konkurować. Chciałbym by było jak najlepiej. Jak będzie? Trudno powiedzieć. Może być ciężko, zwłaszcza, że wszyscy będą się na mecze z Orlętami napinać.
Co Patryk Szymala robi poza piłką?
W sumie każdą wolną chwilę poświęcam piłce oraz pracy zawodowej. Zacząłem przygodę z piłką od najmłodszych lat. Kiedyś grało się od rana do nocy. Dariusz Wołek i Edmund Pawlina przyciągnęli mnie do piłki w Orlętach i z tą piłką jestem cały czas i nie mam zamiaru się z nią rozstawać.
Patryk Szymala, Urodzony: 31.05.1993 w Radzyniu Podlaskim. Kariera: Orlęta Radzyń Podlaski (…- 2009), Promień Opalenica (2010), Orlęta (2010), Kotwica Kołobrzeg (2011-2012), Orlęta (2012), Bałtyk Koszalin (2013-2014), Orlęta (2014-2024). Dorobek: III liga 281 meczów – 21 bramek (Kotwica 25-0, Bałtyk 25-1, Orlęta 231-20.
Napisz komentarz
Komentarze