Na obsługę w wydziale komunikacji radzyńskiego Starostwa Powiatowego zwróciła uwagę radna Anna Mróz na ostatniej sesji rady powiatu. – Chciałabym spytać, co się dzieje w wydziale, że nie można zarejestrować auta. Wszystko trwa bardzo długo. Ludzie się denerwują – dopytywała.
Przełom roku dał się mocno we znaki pracownikom wydziału w Radzyniu, ale i zapewne wielu innych w kraju, bo od połowy listopada wszedł system CEPiK 2.0. System miał m.in. ułatwić wymianę dokumentów między Stacjami Kontroli Pojazdów a wydziałami komunikacji. Do bazy dostęp ma też policja, urzędy skarbowe, a niedługo otrzymają go również ubezpieczyciele. Problemy z CEPiK-iem rozpoczęły się w całym kraju już w dniu jego startu. Okazało się, że nie można przeprowadzić wielu najprostszych nawet operacji, jak rejestracja auta.
Kierownik wydziału komunikacji zapewnia, że najgorszy okres chyba jest już na nami. – Ale było trudno. Pracownik wprowadza do systemu dane i wyskakuje mu błąd. Ponawia więc próbę raz, drugi, trzeci i ciągle błąd. Klient czeka, czas płynie, a tymczasem prostej zmiany w rejestrze nie można zrobić – wspomina kierownik Dariusz Bilski.
Z czasem pracownicy wydziału otrzymali informację, że na działanie CEPiK-u wpływ mają błędy globalne. Trudności występowały przy takich operacjach, jak wprowadzenie współwłaściciela pojazdu, przerejestrowanie ciągnika, rejestracja przyczepek lekkich.
Kierownik wydziału przyznaje, że system jest ogromny i wciąż podlega zmianom. – Ciągle wprowadza się do niego nowe dane. A to ktoś zamontował w samochodzie gaz i to zgłasza, a to hak, albo kończy się ważność dokumentu. Na jednym pojeździe wykonywanych jest wiele różnych czynności. A dostęp do bazy mają różne podmioty. – mówi.
A o wyrozumiałość mogło być trudno, gdy klient po raz kolejny nie mógł załatwić sprawy. – Trzy razy podchodziłem do wpisania syna jako współwłaściciela pojazdu. Sytuacja nie była na tyle pilna, żeby stać godzinami w kolejce. Ale widziałem, jak tam innych nosiło. Ludzie rozumieli, że to nie wina pracowników, ale i tak się denerwowali, bo kto to widział, żeby taki kołchoz robić – mówi pan Stanisław z gminy Ulan-Majorat.
Kierownik Bilski twierdzi, że sytuacja się uspokaja. CEPiK działa jakby sprawniej i wydaje się, że sytuację uda się opanować.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 5/2018
Joanna Danielewicz
Napisz komentarz
Komentarze