Zalew odNowa – ta koncepcja była promowana jako jedna z propozycji do budżetu obywatelskiego, który ruszył w ubiegłym roku. W ramach projektu pomysłodawcy chcieli, by nad akwenem wodnym postawić wiatę ogniskową, parasole ze strzechy, stworzyć boisko do siatkówki plażowej, plażę, plac zabaw dla dzieci, kosze na śmieci, oświetlenie i ławki.
W głosowaniu mieszkańców pomysł przegrał ostatecznie bój o 100 tys. złotych, zagwarantowanych w budżecie obywatelskim, z ulicą Podlaską, gdzie zabrakło kilkudziesięciu metrów nowego asfaltu.
Ministerialne fundusze nie wchodzą w rachubę
Za projektem zagospodarowania terenów nad zalewem lobbował radny Jakub Jakubowski. Współpracował też z grupą wnioskodawców przy tworzeniu wniosku do budżetu obywatelskiego. Wniosek finalnie otrzymał ponad 260 głosów. Teraz radny ma nowy pomysł na to, jak pozyskać pieniądze na zrealizowanie koncepcji związanej z zalewem. – Ministerstwo Sportu otwiera program Otwarte Strefy Aktywności. Przeznaczy 100 mln zł na stworzenie na terenie całego kraju trzech tysięcy ogólnodostępnych obiektów sportowo-rekreacyjnych dla całych rodzin. Chciałbym spytać, czy miasto zamierza złożyć wniosek do tego projektu, by zagospodarować teren nad zalewem – dopytywał Jakubowski.
Zdaniem radnego wiele osób byłoby zainteresowanych relaksem nad wodą. – Nawet ostatnio widziałem tam rodziny, które spędzały czas w chaszczech. Czemu pan nie chce nic zrobić dla tych ludzi, żeby mieli gdzie spędzać czas? – dopytywał.
Burmistrz Jerzy Rębek od razu stwierdził, że wydatek związany z tą koncepcją to kwota rzędu 1 mln złotych. – Trzeba sobie otwarcie powiedzieć, jakie są wydatki na zagospodarowanie zalewu. Trzeba opracować projekty techniczne, doprowadzić elektrykę, zrobić infrastrukturę drogową. Nas na to nie stać. – zawyrokował burmistrz.
A miejsc wypoczynku mało
Trzeba jednak przyznać, że miejsc rekreacji w przestrzeni miejskiej Radzynia jest niewiele. Jesienią ubiegłego roku sanepid zakazał korzystania z placu zabaw na osiedlu Bulwary, jedynego ogólnie dostępnego w centrum miasta terenu, gdzie przychodziły rodziny z dziećmi. Zainstalowane tam urządzenia nie spełniały wymogów bezpieczeństwa. Miasto zamknęło teren.
Wówczas burmistrz tłumaczył radnym: – Doszliśmy do wniosku, że trzeba zlikwidować ten plac, który jest, i wybudować nowy. Wszystkie urządzenia muszą mieć atest.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 13 lutego
Joanna Danielewicz
Napisz komentarz
Komentarze