Zaczęło się niepozornie. Arkadiusz Kulpa, opiekun galerii Oranżeria, otrzymał w ubiegłym roku propozycję stworzenia wystawy współczesnych fotografii terenu obozu Majdanek. – Od razu pomyślałem, że same zdjęcia tego terenu z obecnego okresu nie będą tak wymowne, jak ich zestawienie ich z fotografiami archiwalnymi – mówi Arek Kulpa.
Skontaktował się z Państwowym Muzeum na Majdanku i dowiedział się, że dysponuje ono ekspozycją fotografii Edwarda Hartwiga, byłego więźnia tego obozu i znanego fotografa. Zdjęcia znajdujące się w ekspozycji muzeum pokazują Majdanek z lat 50. ubiegłego wieku.
Kulpa postanowił powiązać wystawę z Radzyniem Podlaskim. – Tak się składa, że w tym roku miasto obchodzi 550-lecie. Wystawę planujemy na czerwiec, więc zafunkcjonuje w samym środku obchodów. Dlatego pomyślałem, że dobrze byłoby ją wzbogacić listą radzynian, którzy przez obóz na Majdanku przeszli lub tam zginęli – wyjaśnia.
Tu znów z pomocą przyszło muzeum. Kulpa dostał stamtąd listę mieszkańców Radzynia, funkcjonujących w dokumentacji muzeum jako więźniowie KL Majdanek. – To około 40 nazwisk, z czego, jak szacuję, ponad 60 procent to radzyńscy Żydzi. – mówi opiekun galerii.
Część osób na przesłanej liście z pewnością przeżyło wojnę. Przy niektórych nazwiskach zanotowano ich krótkie relacje dotyczące okoliczności trafienia do obozu i koleje ich więziennej tułaczki, bo KL Majdanek rzadko był obozem docelowym. Jednocześnie dla wielu był pierwszym i ostatnim.
Arkadiusz Kulpa liczy na pomoc mieszkańców miasta. Ma nadzieję, że zgłoszą się do niego osoby, które zechcą zweryfikować będącą w jego posiadaniu listę, w celu sprawdzenia, czy nie ma tam ich przodków. – Wiem, że muzeum na Majdanku nie ma na pewno pełnej listy więźniów. Wiele osób, które przeżyły obóz, składają swoje relacje do dziś i do dziś wciągane są do ewidencji. Sądzę, że mogą się znaleźć osoby, które miały w rodzinie więźniów tego obozu i od nich uzyskam informacje na temat tych ludzi, choćby nie figurowali na liście więźniów – mówi.
Więcej na ten temat w najnowszym, radzyńskim numerze Słowa Podlasia, 8/2018
Joanna Danielewicz
Napisz komentarz
Komentarze