Za zorganizowanie na swoim terenie dyżurnej apteki, która będzie dostępna dla mieszkańców całą dobę i w święta, odpowiedzialność spoczywa na samorządzie powiatowym. Tak mówią przepisy, które powstały jeszcze w PRL-u. Wówczas jednak było to naturalną konsekwencją tego, że apteki były państwowe. Nie dziwił więc fakt, że harmonogram ich pracy mógł regulować samorząd.
Dziś aptek państwowych nie ma, ale prawo dotyczące dysponowaniem ich czasem po normalnych godzinach pracy przez samorząd lokalny, jest jak najbardziej obowiązujące. Jak to działa w praktyce? Przekonuje się właśnie starosta radzyński Lucjan Kotwica, a odczuć prawdopodobnie będą mogli mieszkańcy Radzynia Podlaskiego.
– Nie wszyscy właściciele aptek na terenie miasta chcą się podporządkować zasadom dotyczącym dyżurowania – mówi starosta, który do tworzenia harmonogramów aptecznych dyżurów wrócił w tym roku po dłuższej przerwie.
Pod koniec ubiegłego roku właściciel apteki, która przejęła na siebie działalność całodobową i świąteczną, poinformował, że z takiego funkcjonowania rezygnuje. – Tłumaczy, że od kiedy inne apteki wydłużyły godziny pracy z 17.00 do 21.00, to jemu nocna działalność przestała się opłacać. Jak twierdzi, sprzedanie kilku prezerwatyw to nie działalność ratująca życie – mówi starosta.
W związku z tym starostwo od tego roku przygotowało harmonogram, który wyznaczył dyżury 13 aptekom działającym na terenie Radzynia. Jednak już na początku pojawiły się sygnały, że nie wszyscy właściciele aptek chcą w takim funkcjonowaniu brać udział.
– Niestety nie mam narzędzia, którym mógłbym prywatnych przedsiębiorców dyscyplinować. Wprawdzie przy ubieganiu się o pozwolenie na działalność apteki zobowiązują się w umowie do działalności w ramach świadczenia usług publicznych, ale jak widać nie wszyscy ten zapis rozumieją – mówi starosta. W jego rozumieniu przepisów apteki nie realizujące harmonogramu dyżurów łamią prawo lokalne.
Oczywiście władze powiatu na spotkaniu z właścicielami aptek proponowały, że może któryś z podmiotów chce przejąć usługę całodobową po tym, który zrezygnował. Chętnych jednak nie było.
Więcej na ten temat w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 9/2018
Joanna Danielewicz
Napisz komentarz
Komentarze