Dlaczego się Pani zdecydowała prowadzić Smakuj Lubelskie?
Z bardzo osobistych powodów, jestem, z Lubelszczyzny, a dokładniej z Tomaszowa Lubelskiego. Zawszę chwalę Lubelskie za to, co ma, jeśli chodzi o smaki. Kiedy wracam z rodzinnego domu do Warszawy, często przywożę kiszone ogórki i pierogi robione przez mamę. Te przysmaki są już słynne wśród moich znajomych. Ogórki są wyjątkowe, bo kiedy próbowałam zrobić takie same w domu to się nie udały. Dlatego, że w Warszawie jest zupełnie inna woda. Czuję się ambasadorem województwa lubelskiego. Przy okazji mojej pracy chętnie o Lubelszczyźnie wspominam. Mamy mało występów na żywo z tego regionu, a szkoda. Zabiegam o to by było tego więcej, gdyż mamy czym się chwalić i co pokazywać. Myślę, że Lubelszczyzna jest jeszcze nie odkryta
Tęskni Pani za rodzinnymi stronami?
Bardzo, ale dzięki tym eventom jestem częściej w domu, nawet miałam okazję takie wydarzenie prowadzić w Tomaszowie. Rodzinne gniazdo odwiedzam raz na pół roku. To pokazuje, jak wiele jest pracy i obowiązków, ale przy okazji tych spotkań nadrabiam zaległości. Kiedy jestem na Lubelszczyźnie jadę nad rzekę Tanew, czy do Krasnobrodu i Zwierzyńca. Lubię miejsca znajdujące się w otoczeniu przyrody. Kiedy mogę, chodzę do lasu na grzyby, moi rodzice są zapalonymi grzybiarzami, więc organizujemy wspólne wyprawy.
Brała Pani udział w programie Azja Ekspress, jak Pani zapamiętała to wydarzenie?
To była dla mnie więcej niż wspaniałą przygodą, był to czas kiedy uświadomiłam sobie bardzo wiele rzeczy, choćby to, że niewiele nam do życia potrzeba. Otaczamy się wieloma przedmiotami, często bardzo drogimi, które nam niczego nie dają. W podróży miałam cztery koszulki, dwie pary spodenek i kosmetyczkę, w której były niewielkie buteleczki z szamponem i odżywką oraz mydłem. Przez trzy tygodnie z tego korzystałam, niczego mi nie zabrakło, byłam czysta. Dobrzy ludzie poczęstowali mnie ryżem, więc głodna nie chodziłam, piłam wodę z kokosa, spałam często na ziemi. Jednak, wcale mi to nie przeszkadzało, wręcz przeciwnie, cieszyłam się tym wszystkim, co się działo dookoła.
Cały wywiad przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 27/2018
Napisz komentarz
Komentarze