Rekolekcje w drodze to wielki trud. To nie tylko duża liczba kilometrów do przejścia, ale też konieczność znoszenia spiekoty, skromne posiłki czy przygotowania się na spanie w namiocie, nawet w największą burzę. Jednak, jak mówi brat Sebastian Piasek, kapucyn prowadzący grupę 10 B, ten wysiłek ma wiele zalet. Jego zdaniem na pielgrzymce można poczuć, że się żyje. Doświadcza się wspólnoty, i choć nie zawsze jest przyjemnie, to większości dni towarzyszy dobra atmosfera, a pątnicy pomagają sobie wzajemnie. Jak wynika z setek lat chrześcijańskiej tradycji, podczas pielgrzymek Bóg w sposób szczególny wysłuchuje modlitw.
Według brata Sebastiana być może dzieje się tak dlatego, że wiele wówczas wymagamy od siebie, a nie tylko prosimy. Dzięki temu można odnowić swoje serce, a także uświadomić sobie własne wady i słabości, których na co dzień się nie zauważa. Pomaga w tym również dystans, jakiego się nabiera, gdy jest się dalej od domu i zwyczajnych spraw. Kolejnym plusem, jest to, iż po powrocie, docenia się proste rzeczy, takie jak wygodne łóżko czy posiłek złożony z czegoś więcej niż chleba i konserwy. Kapucyn podkreśla, iż pielgrzymka przynosi dobre owoce. Należy do nich podjęcie zmagań ze swoim charakterem, lenistwem, egoizmem czy pychą.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 31/2018
Napisz komentarz
Komentarze