Pomysł na tak niezwykłą rowerową podróż kiełkował w głowach państwa Fortuné od wizyty leśniańskiej młodzieży we francuskim Mazières-en-Gâtine, w ramach programu Erasmus. O wycieczce, która trwałaby przez jakiś czas i nadałaby sensu ich życiu marzyli dwa lata. Do przodu pchała ich silna wiara. - U nas bardzo dużo ludzi wyrusza na pieszą pielgrzymkę do Hiszpanii do św. Jakuba de Compostella. My bardzo lubimy jazdę rowerem, więc pomyśleliśmy o takiej podróży – opowiada Nicole Fortuné. - Na początku pomysł wydawał mi się szalony, ale zdecydowaliśmy się go skonkretyzować - dodaje. Jak wyznają, głębszą ideą wędrówki było duchowe połączenie francuskiego kościoła lokalnego z leśniańskim sanktuarium, które nie jest tam znane. - Pomyśleliśmy, że mieszkańców naszego regionu zainteresowałoby odkrycie, że w ogóle takie sanktuarium istnieje i jak ważne jest, jeśli chodzi o kult maryjny – mówi Gerard Fortuné.
Przygotowania rozpoczęli już w 2017 roku, przejechali wtedy 2000 km. Testowali różny sprzęt, jeździli całą zimę, aby być przygotowanym na każde warunki. Z Mazières-en-Gâtine wyruszyli 27 maja. - Można było wybrać krótszą trasę, ale wziąwszy pod uwagę nasz wiek i ilość bagażu, chcieliśmy dać sobie czas. Założyliśmy, że będziemy jechać wzdłuż rzek, gdzie jest zawsze płaski teren – wyznaje Nicole. Na początku wyprawy postanowili, że będą robić około 60 km dziennie, ale było różnie. Czasem tylko 40, a najwięcej 96 km. Co dziesięć dni robili sobie dzień wolny. Przed wyjazdem pojawiały się chwile zwątpienia. A czasem trudne momenty w trasie. - Zdarzało się, że dojeżdżaliśmy do kempingu, który nie istniał, albo był nieczynny. Zawsze jednak znalazł się ktoś, kto nam pomógł. A przy tym doświadczyliśmy spotkań ze wspaniałymi ludźmi, które bardzo ubarwiły naszą podróż. – wspomina Gerard.
Cały artykuł przeczytacie we wtorkowym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, 11 września
Napisz komentarz
Komentarze