Liczący ponad 100 mieszkań obiekt przy ul. Batorego 14. oddano do użytku w 2015 roku. Budynek z zewnątrz prezentuje się pięknie. Kosztuje jednak sporo nerwów jego mieszkańców. - Mija już kilka tygodni i nikt nie chce, albo nie może powiedzieć nam, kiedy zostanie naprawiona brama wjazdowa do podziemnych garaży. Na dole trzymamy swoje samochody, mamy też piwnice, a to wszystko jest otwarte. A przecież płacimy czynsze – mówi Marek Rojek, członek zarządu powołanej w kwietniu tego roku wspólnoty mieszkaniowej.
Stary mechanizm w nowym bloku?
- Brama już ponad dwa tygodnie ne zamyka się wcale. W nocy schodzą się tu ludzie pijący alkohol, śmiecą butelkami, boimy się kradzieży – relacjonuje M. Rojek. Jego sąsiad dodaje, że wcześniej zdarzało się z kolei, że nie można było wyjechać z garażu, gdyż brama wprawdzie się otwierała, ale tylko do połowy. - Brama jest po to, żeby ją zamykać i otwierać. Po to dostaliśmy do niej kluczyki. Dzwoniłem do administracji, ale oni nic nie wiedzą. A panowie prezesi unikają spotkań. Różni byli już u nas serwisanci do tej bramy. Jeden z nich wyznał, że to starszy model. Mało kto więc pewnie chce się podjąć naprawy, bo brakuje części, no i mechanizm przestarzały. Słyszałem, że z dwoma bramami obok zaczyna być podobnie, chociaż póki co jeszcze działają – kwituje Rojek
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 37
Napisz komentarz
Komentarze