Obecnie w ogrodzie oblatów rośnie ponad czterdzieści gatunków ziół. Wykorzystywane są w medycynie naturalnej, wytwarza się również z nich przyprawy. Gałązki suszy się w całości w zamkowych piwnicach, dzięki temu są znacznie trwalsze i intensywniej pachną. Dawną świetność ogrodowi przywrócił nieżyjący już ojciec Stanisław Wódz. - Z ziół robi się między innymi herbatki lecznicze. Najchętniej kupowana jest działająca wyciszająco melisa. A także morwa biała, obniżająca poziom cukru w organizmie, którą zaleca się cukrzykom - mówi przewodniczka kodeńska Zofia Sacharczuk.
W ogrodzie uprawiany jest także hyzop i lubczyk. Ludzie żartują, że to afrodyzjak, jednak stosuje się go przede wszystkim do oczyszczania nerek. Można tam znaleźć również oregano, dwa rodzaje bazylii, czerwoną i zieloną. A także natknąć się na rzadko spotykaną roślinę nazywaną bożym drzewkiem, stosowaną do inhalacji oraz produkcji herbatek na przeziębienie.
Choć chleb żebraczek, nie znalazł się jeszcze na ministerialnej liście to ma niezwykle ciekawą historię. Wiąże się ona z przybyciem Jana Sapiehy do Kodnia. – Książę przyjechał do miejscowości w 1511 r. i został z honorami przyjęty przez mieszkańców. Każdy przyniósł, co miał najlepszego w swojej spiżarni. Przyszła też młoda, bardzo uboga wdowa i podarowała arystokracie mały chlebek. Ten mu tak posmakował, iż zaprosił kobietę wraz jej dziećmi do swego grodziska, by tam zapewnić im życie w dostatku - opowiada Z. Sacharczuk.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 39
Napisz komentarz
Komentarze