By utrzymać dom wstaje o 5 rano, a spać idzie o 1 w nocy. Pracuję na siebie, na dzieciaki, na długi byłego męża, który się nad nią znęcał i na rzesze zawodowo bezrobotnych. Dlatego, mimo, że haruje ponad siły, nie będzie miała świąt i ledwo starcza jej na chleb. Paradoks? Skądże znowu. - W Polsce żeby stanąć na nogi, wystarczy przestać pracować. Wtedy otrzymam świadczenie z urzędu pracy, a moim dzieciom będą przysługiwały pieniądze z funduszu alimentacyjnego. Dostanę też na obu synów zasiłek 500 plus, rodzinne i dopłaty do obiadów. Pojadą na wakacje i ferie z pomocy społecznej, będą paczki na święta i dary żywnościowe. A w perspektywie mieszkanie komunalne - wylicza z goryczą mama chłopców.
Helena po 14 latach rozstała się z mężem. Wydostała się z toksycznego związku, dostała rozwód. Zostały jej również przyznane alimenty na dzieci, a ich ojcu ograniczono prawa rodzicielskie. Zgodnie z wyrokiem, były mąż powinien płacić 500 zł miesięcznie na każde z dwojga dzieci. Ale to tylko tyle, co o alimentach wiedzą. - Nie płaci, gdyż według dokumentów, które przedstawia jest na skraju ubóstwa. Nikt nie zastanawia się jednak skąd bezrobotny i prawa do zasiłku ma pieniądze na drogi samochód, mieszkanie, markowe ubrania, wycieczki i kosztowności - opowiada. Helenie i jej dzieciom jest winny już 40 tys. zaległych alimentów. Ale to nie wszystkie problemy, gdyż komornik zabiera jej połowę dochodów w miesiącu.
- Tkwię w straszliwym poczuciu niesprawiedliwości. Poza tym czemu tylko ja muszę ponosić ciężar wychowania i utrzymania dzieci, a od byłego męża nikt niczego nie wymaga, a przede wszystkim kompletnie niczego nie egzekwuje? Przecież raz wydany wyrok, który jest prawomocny powinien być świętością w państwie prawa i od reki po zgłoszeniu komornikowi to państwo powinno za nas ścigać takich ludzi - zauważa. Kiedy jednak słyszy, że lepiej byłoby nie pracować, wszystko się w niej gotuje. - Wychowano mnie w duchu odpowiedzialności, w szacunku do ludzi i pracy, w miłości do nauki i własnych pasji i tego samego chciałbym nauczyć synów.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym, łosickim numerze Słowa Podlasia, nr 51-52
Napisz komentarz
Komentarze