Z jakim zagrożeniami wiąże się komercjalizacja świąt Bożego Narodzenia?
Sklepy proponujące produkty i usługi związane ze świętami to dobrodziejstwo. Dzięki nim nasze stoły są ładne, a potrawy smaczne i często wyszukane. Jeżeli jednak większość adwentowego czasu poświęca się na bieganie po sklepach dla zakupienia wszystkiego, co udekoruje nasze ciała, domy i stół świąteczny, a zaniedba się przystrojenie duszy, to nic z tych świąt nie zostanie. Na szczęście, człowiek mądry i rozumiejący istotę tych świąt będzie umiał właściwie skorzystać z dobrodziejstwa, jakim są przedświąteczne oferty handlowców.
Czyli wszystko zależy od tego jak rozumiemy Boże Narodzenie?
Wszystko zależy od tego, na co my właściwie czekamy. Czy czekamy na dzień urodzin Pana Jezusa czy Jego narodziny? Łatwo da się wytłumaczyć tę różnicę przez porównanie z życia wzięte. Otóż, jak często w życiu mamy dzień urodzin? Co roku, nie prawda? Jeśli mamy przyjaciół i trochę pieniędzy, to kupimy to i owo, goście przyjdą, złożą życzenia, pojedzą, popiją, głowa poboli i... po urodzinach. Czy coś się zmieni na drugi dzień? No, może lodówka i barek opustoszeje. Ale czy po jednym dniu zestarzejemy się o rok? No nie! Nic się nie zmieni. Po dniu urodzin wracamy do starego życia: mieszkamy pod tym samym adresem i chodzimy do tej samej pracy, szkoły. To oczywiste.
Natomiast nasz dzień narodzin zmienił wszystko w naszych rodzinach. Zmieniło się umeblowanie w domu, bo pojawiło się łóżeczko, przybyły nowe ubranka. Zmieniły się wydatki i jadłospis matki. Zmieniła się zawartość pralki i godziny snu rodziców. Dlaczego? Bo człowiek się narodził!
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 51-52
Napisz komentarz
Komentarze