Angażujesz się w świąteczne szaleństwo?
- Z racji dużego natłoku spraw nie zawsze mam możliwość o tym myśleć. W efekcie często do domu przyjeżdżam raptem dzień przed wigilią. Staram się przede wszystkim skupiać na duchowym przygotowaniu na przyjście Zbawiciela.
Jak wyglądają święta w twoim domu?
- Nasz związek z Kościołem wypływa nie tylko z wiary, lecz także z profesji, toteż są one nieco inne, niż u większości ludzi. Jesteśmy zaangażowani w pracę z chórem, którym dyryguje mój tata. Często, prócz śpiewania, akompaniuję chórowi, natomiast mój brat gra na skrzypcach. Oczywiście - razem zasiadamy do wigilijnego stołu, dzielimy się opłatkiem i śpiewamy kolędy. Zawsze słyszymy też jak św. Mikołaj wpada do kominka, brudząc sobie przy tym przepiękne czerwone ubranko i białą brodę.
Jest jakiś gwiazdkowy upominek, który najbardziej zapadł Ci w pamięci?
- Wyjątkowego prezentu sobie nie przypominam. Zawsze byłem bardziej szczęśliwy z faktu, że ktoś o mnie pamiętał, niż z zawartości podarunków.
Pamiętasz jakąś nietypową sytuację z wigilii?
- Jako dziecko widziałem świętego Mikołaja! Wyglądaliśmy z babcinego domu przez okno z moją siostrą a on akurat szedł! W całej swej okazałości, z wielkim worem i brodą, w czerwonym ubraniu.
Udało się wam z nim porozmawiać?
Baliśmy się podejść. Jeszcze by nas do tego worka wrzucił. Wiele lat później okazało się że to był wujek, choć, ani na chwile nie zauważyłem jego nieobecności przy stole.
Cały artykuł przeczytacie w najnowszym, łosickim numerze Słowa Podlasia, nr 51-52
Napisz komentarz
Komentarze