Czy jest możliwe, że uda się zbudować od podstaw szkołę, która miałaby otworzyć podwoje dla uczniów już 1 września? Przypomnijmy, że pod koniec wakacji ub. roku okazało się, że dzieci z SP w Branicy Radzyńskiej nie będą mogły kontynuować nauki w dotychczasowej siedzibie szkoły – zabytkowym pałacyku, niegdyś podmiejskiej rezydencji Potockich. Wówczas, na tydzień przez pierwszym dzwonkiem, gmina przysposobiła do zajęć lekcyjnych świetlicę wiejską. Wójt na inauguracji roku szkolnego zapewniał rodziców i dzieci, że sytuacja jaka zastała ich z początkiem roku jest tymczasowa, bo w przyszłym roku kalendarzowym rozpocznie się budowa nowego obiektu szkolnego. W budżecie gminy na ten rok zapisano więc 3 mln złotych właśnie na budowę nowej szkoły w Branicy. 200 tysięcy złotych ma pochodzić z dofinansowania pozyskanego przez gminę.
Tydzień temu rodzice uczniów branickiej szkoły spotkali się z wójtem Wiesławem Mazurkiem. Ten pokazał im projekt nowego obiektu. Sprawa dzień później wróciła na komisji oświaty, kultury i sportu rady gminy. Z naszych informacji wynika, że dyskusja była na tyle burzliwa, że wójt kilkakrotnie groził, że opuści salę.
Tymczasem radni chcieli tylko poznać szczegóły zaawansowania inwestycji. – Mówił pan, że musi pan konsultować projekt w kuratorium i ministerstwie. Dzwoniliśmy tak i okazało się, że inicjatywa budowy szkoły, to integralna decyzja samorządu. Ani kuratorium, ani ministerstwo nie ma tu nic do powiedzenia – wytykał wójtowi przewodniczący komisji Michał Wierzchowski, i przyznał, że dzwonił do tych instytucji z pytaniem, jaka jest ich decyzyjność w sprawie budowy szkół. To śledztwo radnego wójta zirytowało, Zarzucił radnym, że potwierdzają jego wiarygodności telefonami. – Kim wy jesteście ? – miał dopytywać wójt. Na co usłyszał od radnych, że obywatelami.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 9
Napisz komentarz
Komentarze