Do naszego tygodnika zgłosili się mieszkańcy Styrzyńca, którzy mają już dość walki z wodą, zalewającą od lat ich posesje. Walczą również z urzędem gminy, który od lat nie znajduje pieniędzy na modernizację drogi, mimo usilnych próśb mieszkańców.
– Nie może być tak, że pieniądze z podatków wszystkich mieszkańców gminy są przeznaczane jedynie na dwie miejscowości. Czujemy się zapomniani i o to mamy żal do wójta. Już 6-7 lat temu pisaliśmy oficjalne pismo do wójta, ale do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi w kwestii drogi – mówią mieszkańcy Styrzyńca.
Po ostatnich ulewnych deszczach główna wiejska droga, choć utwardzona, zamieniła się w rzekę. – Z powodu nieustającej wilgoci w domu, na ścianach pojawił się grzyb. Interweniowaliśmy u wójta kilka razy, odprawiał nas z kwitkiem. Z piwnicy na podwórku, którą całkowicie zalało na własną rękę odpompowywaliśmy wodę – mówi oburzony Marian Kamiński, właściciel działki w Styrzyńcu. Dwa lata temu udostępnił swoją działkę dla gminy pod budowę kanału odwadniającego, jednak inwestycja rozpoczęta wiosną zeszłego roku nie została do tej pory dokończona.
– Podczas budowy domu w zeszłym roku okazało się, że po deszczowej pogodzie, woda z drogi wymyła materiał z budowy, dlatego byliśmy z mężem zmuszeni jeszcze raz nawozić piach. Dodatkowo dom jest cały czas podmywany przez wodę, szyby są zachlapane przez błoto z ulicy, które rozchlapują samochody przejeżdżające zbyt szybko – relacjonuje mieszkanka Mariola Krasuska.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 22
Napisz komentarz
Komentarze