Mieszkańcy Białki, ale i ościennych miejscowości obawiają się, co będzie, jeśli strzeżone kąpielisko jednak nie powstanie. Ludzie zaniepokojeni brakiem informacji na ten temat od lokalnych władz, w ubiegłym tygodniu zadzwonili do redakcji w tej sprawie.
- Może macie informacje, czy podczas zbliżającego się sezonu w Białce będzie funkcjonowało strzeżone kąpielisko? Zaraz się rozpoczną wakacje, a nasze władze gminne i powiatowe milczą w tej kwestii. Przecież wiadomo, że ludzie i tak przyjadą do Białki i będą się kąpać w miejscowym jeziorze, ale wtedy na własne ryzyko. Kto weźmie na siebie odpowiedzialność, jeżeli dojdzie do tragedii? - pytał mieszkaniec Dębowej Kłody. O wyjaśnienia zapytaliśmy władze starostwa powiatowego w Parczewie. Wicestarosta Artur Jaszczuk tłumaczył, że rozmowy z wójt Dębowej Kłody Grażyną Lamczyk jeszcze trwają, ale zapewniał, że w tym miesiącu sprawa się rozstrzygnie.
Przypomnijmy, że już na początku kwietnia informowaliśmy, że wójt Grażyna Lamczyk wypowiedziała starostwu umowę dotyczącą użyczenia jeziora w Białce, na mocy której od wielu lat gmina Dębowa Kłoda zajmowała się zagospodarowaniem tego terenu turystycznego. Samorząd urządzał tam kąpielisko i zapewniał ratowników WOPR, którzy czuwali nad bezpieczeństwem kąpiących się wczasowiczów.
Cały artykuł przeczytacie w aktualnym numerze i e-wydaniu Słowa Podlasia, nr 24
Napisz komentarz
Komentarze