Instytucja powstawała 1 września 1994 r. Była pierwszą tego typu we wschodniej Polsce, a trzecią w kraju. - Zaczynaliśmy pracę z dwunastoma uczestnikami, mieliśmy wówczas trzy pracownie: gospodarstwa domowego, krawiecką i plastyczną. Przez pierwsze pięć lat byłam kierownikiem tego warsztatu. Obecnie mamy trzydziestu pięciu uczestników, siedem pracowni, zatrudniamy też psychologa, rehabilitanta, doradcę zawodowego, a także siedmiu instruktorów terapii zajęciowej i pielęgniarkę – wymienia dyrektor Katarzyna Barandziak. I dodaje, że WTZ w założeniu ma nauczyć podopiecznych wszystkiego, co pozwoli im znaleźć pracę.
- Jaka jest sytuacja na rynku pracy każdy wie. Może się okazać, że uczestnicy nie będą mogli podjąć jakiegokolwiek zatrudnienia. Na pewno jest to jednak miejsce, gdzie mogą poznać rówieśników, rozwijać swoje zainteresowania i czegoś się nauczyć. Oprócz pracy w pracowniach, gdzie uczą się konkretnych czynności mogą też wyjeżdżać na różne spotkania, uczestniczyć w imprezach integracyjnych, konkursach – zaznacza dyrektor WTZ przy Elremecie. Podkreśla też, dzięki zajęciom wychodzą z domu, co pomaga w socjalizacji i jest dużym odciążeniem dla rodziców. – Uczestnicy spędzają w warsztacie sześć-siedem godzin. Dzięki temu rodzic może podjąć pracę i zająć się innym rzeczami. Nasi podopieczni wymagają często opieki całodobowej – wyjaśnia Katarzyna Barandziak. - Warsztaty tak dobrze wpływają na naszych podopiecznych, że nie chcą oni często iść na urlop. Uczestnicy dzięki temu czują się potrzebni, stają się pewniejsi siebie. To oczywiście zasługa fachowego personelu – podkreśla dyrektor WTZ.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym oraz elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 5 listopada
Napisz komentarz
Komentarze