Przedstawiciele handlowi odwiedzali klientów w domu. Poza namawianiem na zakup sprzętu proponowali pożyczkę, tak by kupujący miał za co spłacić nowy zakup. Ci, którzy się na to zgadzali dostawali od 500 do 2000 zł w kopercie, na tzw. cele reklamowe. Następnie handlowcy dzwonili do wybranych osób i pytali czy są zadowoleni ze sprzętu. Klienci zazwyczaj mówili to, co zaobserwowali na pokazie. Stąd wynikało nieporozumienie. Gdyż sprzedawcy uznawali, iż sprzęt był używany. Przekazywano też karty podarunkowe, co sprawiało, iż kupujący czuli się zobowiązani do zatrzymania tego, co kupili. Pożyczoną sumę należało oczywiście zwrócić, co też firma egzekwowała.
Mimo, że zgodnie z przepisami prawa każdemu przysługuje odstąpienie od umowy w okresie 14 dni od dokonania zakupu, osoby, które zawarły taki kontrakt w kilkunastu przypadkach słyszały odmowę, gdy chciały oddać, to co kupiły. - Pracownicy firmy twierdzili, iż sprzęt jest używany, mimo, iż nie był. Stwierdzali też, że muszą ponownie przyjechać by sprawdzić stan zakupionego sprzętu. Klienci często słyszeli też, że nie mają prawa odesłać towaru, a jeśli już to zrobili, dana rzecz nie była przyjmowana, tylko odsyłana ponownie do nadawcy – wyjaśnia Ewa Tymoszuk, powiatowy rzecznik konsumenta. Samo wręczanie konkretnych kwot nie jest niezgodne z prawem, nie mniej ale w opinii rzeczniczki firma może stosować tu nieuczciwe praktyki rynkowe. Zwłaszcza jeśli chodzi o utrudnianie zwrotu kupionych towarów. W niektórych przypadkach, po jej interwencji długiej wymianie korespondencji mailowej ze strony klienta, w końcu towary przyjęto. - Moim zdaniem firma utrudnia prawidłowe odstąpienie od umowy, jak i zwrot towarów. Tymczasem warto znać swoje prawa. Zwłaszcza, że nikt nie musi, po takim pokazie, nic kupować - zauważa Tymoszuk. Opisywane przypadki zdarzały się już w całym powiecie bialskim. Dotychczas do rzeczniczki zgłosiło się już kilkanaście poszkodowanych osób. - Sprawę pokierowałam do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, gdyż uważam, że sposoby działania tej firmy nie są zgodne z prawem. Ta instytucja może nałożyć na takie przedsiębiorstwo znaczące kary finansowe – informuje ekspertka.
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 7 stycznia
Napisz komentarz
Komentarze