Na początku grudnia ubiegłego roku do urzędu gminy w Drelowie wpłynął wniosek kolejnego inwestora o wydanie decyzji środowiskowej dla budowy ośmiu kurników pomiędzy Drelowem a Żerocinem na tzw. Bukaciarni. W każdym budynku maksymalnie hodowanych miałoby być jednocześnie 63 tys. zwierząt. Mieszkańcy sąsiadujących działek od razu po wpłynięciu pisma postanowili zaprotestować, ponieważ widzą w inwestycji przyszłe uciążliwości. – Mamy z żoną działkę niedaleko planowanej inwestycji. Nie wyobrażamy sobie takiego sąsiedztwa. Chcieliśmy założyć gospodarstwo agroturystyczne i jak mamy to zrobić, skoro niedaleko ma powstać kurza ferma. To miało być miejsce, które będzie dla mnie i moich najbliższych zieloną ostoją, cudownym, cichym miejscem do odpoczynku i ukojenia. Nie będzie takie, jeśli w odległości kilkuset metrów powstanie kilka kurników – tłumaczy Grzegorz Szymański, właściciel sąsiadującej z inwestycją działki.
Mężczyzna zwraca również uwagę na czynniki zagrażające zdrowiu, które generuje taka inwestycja. - Nie dość, że będzie z tego niesamowity smród, to boimy się też o zdrowie nasze i naszych dzieci. Wszelkie pyły, używane środki chemiczne i bakterie z kurników przenoszone przez wiatr zagrażają zdrowiu i życiu. Jak mamy się więc godzić na takie inwestycje? – dopytuje zdenerwowany. Tłumaczy również, że kilka lat temu inny przedsiębiorca chciał wybudować w tym miejscu fermę, jednak udało się tego uniknąć, bo zgodnie z przepisami działka, na której mają powstać kurniki znajduje się zbyt blisko sąsiednich. – Teraz okazuje się, że zgodnie z wyliczeniami nowego inwestora działki są w odpowiedniej odległości, by na Bukaciarni powstała kurza ferma. Skąd niby pojawiło się te kilkadziesiąt metrów więcej nie wiem – zastanawia się Szymański. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 21 stycznia
Napisz komentarz
Komentarze