Gdy na miejsce przybyli strażacy znaczna część budynku była już w ogniu. Obiekt płonął jak pochodnia. Jego ugaszenie zajęło kilka godzin. Niemal całkowicie zniszczone są dwa spośród czterech znajdujących się tam mieszkań. Szczęście w nieszczęściu, że paliły się te, które nie były zamieszkałe. Lokatorzy z pozostałych dwóch mieszkań zdążyli się ewakuować. Ze wstępnych ustaleń strażaków wynika, że ogień pojawił się przy kominie, ale ostateczne przyczyny wyjaśnią biegli specjaliści z zakresu pożarnictwa. Wyjaśnieniem sprawy zajęli się także parczewscy policjanci. - Całe szczęście, że nikomu się nic nie stało. Mieszkały tam dwie samotne osoby. Nie mogliśmy im zapewnić lokalu zastępczego, bo nie mamy takich wolnych pomieszczeń. Znalazły jednak dach nad głową u swoich bliskich. Co do samego budynku, trwa szacowanie strat, ale jest tak zniszczony, że nie wiem, czy jego odbudowa będzie w ogóle możliwa – tłumaczy sekretarz gminy Mirosław Kałuski.
Napisz komentarz
Komentarze