Sapiehowie wiele oczekiwali po związkach zawieranych z bogatym i wpływowym rodem Radziwiłłów. Jednak, nie zawsze zamożność i koneksje wystarczały by scalić dwie połówki. Za nieszczęśliwe małżeństwo uchodził związek Konstancji Franciszki Radziwiłłówny z Janem Fryderykiem Sapiehą. Z kolei Hieronim Florian Radziwiłł jeszcze szybciej niż się ożenił, rozstał się z Teresą Sapieżanką. Bez szczęśliwego finału zakończył się mariaż niepokornej i mającej wysokie ambicje Tekli Róży Radziwiłłówny z Michałem Antonim Sapiehą, podkanclerzym litewskim. Choć Tekla miał już małżeńskie doświadczenie, gdyż przeżyła swoich dwóch poprzednich mężów J. H. Fleminga i M. S. Wiśniowieckiego, to w ramionach Sapiehy nie odnalazła, tego czego oczekiwała od miłości, czyli wielkiej namiętności. Zazwyczaj za każdym związkiem stała poważna matrona, która widziała płynące dla jej familii korzyści z zawartych związków. W tym przypadku była to Anna Katarzyna Radziwiłłowa, kanclerzyna litewska. Jednak mimo jej starań, małżeństwa nie przychyliły szali na korzyść jej rodziny.
Zagłębiając się w szczegóły historii związków Radziwiłłów z Sapiehami, warto nadmienić, iż często małżonków dzieliła znaczna różnica wieku. Tak było w przypadku Konstancji Radziwiłłówny, młodszej od swego małżonka Jana Fryderyka Sapiehy o siedemnaście lat. Jak się można domyślić, Jan Fryderyk już wcześniej doświadczał uczucia miłości. Z związku z tym, przed ślubem z Konstancją był zaręczony z inną. Jego pierwszą wybranką była Anastazja z Myszkowskich Kossowa, mająca już wcześniej męża. Zaraz po jego śmierci rozpowszechniła się w towarzystwie plotka, jakoby magnatka otruła swego partnera. By nie wyszło to na jaw, kazała wypruć jego wnętrzności. Być może plotka dotarła wreszcie do Sapiehy, bo niedługo po przyrzekaniu wierności, aż po grób, zerwał zaręczyny. Niestety, zdarzenie prawdopodobnie wypaczyło spojrzenie Jana Fryderyka Sapiehy na całą płeć piękną.
Swojej żony, mimo, iż pełniej witalności i znaczenie młodszej od niego nie obsypywał komplementami. Wręcz przeciwnie, nazywał ją lunatyczką i hipochondryczką. Nie doczekawszy się potomka, zaczął rozważać rozwód. Przyczyną złych relacji małżonków, mogły być też częste próby rządzenia zięciem przez jego teściową, Annę Katarzynę Radziwiłłową. Tę samą, która stała za swataniem Sapiehów ze swoją familią. Prawdopodobnie wpływała na Konstancję, by ta kierowała swoim mężem według zamysłu matki. Na co Jan Fryderyk z pewnością odpowiadał złością i buntem. To doprowadziło do separacji małżonków, po trzynastu latach od ślubu. W tym czasie Jan Fryderyk przyznał otwarcie, że jest nie tylko za chwilową rozłąką, ale chciałby zakończyć związek rozwodem. Konstancja załamana nie tylko tym, iż nie potrafi być dobrą żoną, ale również dlatego, że Bóg jej nie błogosławi potomstwem, przeprowadziła się do domu swej rodzicielki. Mimo to, utrzymywała kontakt z poślubionym jej Sapiehą. Para prawdopodobnie wymieniała listy i w ukryciu przed Anną Katarzyną chodziła na schadzki. W końcu, po upływie czterech lat Konstancja zdecydowała się wrócić do Kodnia. Wywołała tym złość matki. Niezadowolona z przebiegu sytuacji Anna Katarzyna określiła uciekinierkę „kodeńską hipochondryczką”. (...)
W Rzeczpospolitej, na magnackich dworach mówiło się też często o małżeństwie Karola Józefa Sapiehy, pisarza polnego litewskiego i Marii Kazimiery Albiny z Firlejów. Młodzi wzięli ślub w 1712 r. , jednak już w 12 czerwca 1717 r. postanowili uzyskać unieważnienie małżeństwa, co potwierdza dokument wysłany do nuncjusza apostolskiego Hieronima Grimaldiego. Prawdopodobnie Maria Kazimiera nazywana Marianną była chora psychicznie. Może o tym świadczyć fakt, iż mało brakowało, a by w przypływie złości zamordowała służącą. Innym razem żądała od usługującej jej dziewczyny, by ta zabiła ją, poprzez uduszenie poduszką. Z pewnością jej rozchwiane emocje i częsta melancholia miały wpływ na relacje pomiędzy nią, a mężem. Jednak obydwoje darzyli się wielkim uczuciem i po miesiącach kłótni, wracali w swoje objęcia, co dziwiło rodzinę, znajomych i sąsiadów. Teściowa Marianny, swoje zaskoczenie ociepleniem stosunków wyraziła słowami: „w jakich to kochaniach zostają”. (...)
Podobny los spotkał związek Franciszki Konstancji z Sapiehów i Jakuba Henryka Flamingów, koniuszego litewskiego. Choć byli w sobie zakochani i na świat przyszło kilkoro ich dzieci, to niestety nie byli w stanie, mimo sprowadzania najlepszych medyków, ich uratować. Z tego powodu Franciszka Konstancja popadła w depresję. Mąż zabiegał o wyleczenie z melancholii ukochanej żony, jednak mijały lata, a jej stan się nie poprawiał. W związku z tym podchodząc pragmatycznie do życia i chcąc mieć potomka, zdecydował się na rozwód. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 17 marca
Napisz komentarz
Komentarze