Na początek jednak przypomnijmy nieco historię samej Sosnowicy, by nakreślić, w jakich okolicznościach powstała słynna legenda o dębie i sośnie…
Ulubieniec króla Poniatowskiego
Pierwsze wzmianki, dotyczące wtedy jeszcze wsi pochodzą z połowy XV wieku. Sosnowica była wówczas najbardziej wysuniętą na północny zachód miejscowością Ziemi Chełmskiej, na terenie województwa ruskiego, które swą stolicę miało we Lwowie. Miejscowość swoją nazwę prawdopodobnie zawdzięcza borom sosnowym, które od zawsze porastały tę okolicę.
Na przełomie XV i XVI wieku Sosnowica stała się wsią rodową Sosnowskich herbu Nałęcz, którzy przyjęli swoje nazwisko od miejscowości. Wybudowali tutaj szlachecki dwór i folwark. Dzięki położeniu wsi w pobliżu ważnych szlaków komunikacyjnych, właściciele majątku brali aktywny udział w życiu publicznym. Do Sosnowicy należała również wieś Orzechów Nowy, natomiast Psia Wola (obecnie Pieszowola) była zaściankiem szlacheckim. W 1685 roku założono tutaj samodzielną parafię rzymsko-katolicką. Wtedy też wieś uzyskała od króla Jana III Sobieskiego prawo lokowania miasta. W ciągu kilkunastu lat powstało na tym obszarze miasto, którego układ centrum zachował się do dzisiaj.
Za panowania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego Sosnowica zaczęła się prężnie rozwijać, bowiem tymi dobrami zarządzał wówczas faworyt króla, Józef Sosnowski. Był synem Marcina i Teofili z Kruszyńskich. Po śmierci ojca piął się bezwzględnie i konsekwentnie po szczeblach kariery wojskowej i urzędniczej. W 1741 r. ożenił się z Teklą Despot-Zenowiczówną, starościanką sznitowską.
Urodziły im się dwie córki, Ludwika i Katarzyna. To właśnie młodsza Ludwika stała się później bohaterką nie tylko skandalu obyczajowego, ale także sosnowickiej legendy, która do dziś wzrusza mieszkańców tych okolic i sprawia, że do miejscowości przybywają zakochani z całej Polski… Ale o tym za chwilę.
Jak Kościuszko do Sosnowicy trafił
Józef Sosnowski w 1752 r. został posłem na sejm z województwa brzeskiego, po czym przez kolejne lata stopniowo awansował na coraz to wyższe stanowiska, aż ostatecznie został na sejmie elekcyjnym w 1764 wybrany marszałkiem króla Poniatowskiego. Jego kariera nabrała rozpędu dzięki przyjaźni z rodziną Czartoryskich. Jeszcze w tym samym roku został pisarzem polnym litewskim. W 1765 umieścił obie córki na pensji w Warszawie. Tam Ludwika poznała elewa Szkoły Rycerskiej, Tadeusza Kościuszkę. Tego samego, który jest bohaterem narodowym naszego kraju. Właśnie wtedy miało między nimi zapłonąć gorące uczucie… (...)
Katarzyna i Ludwika pobierały od niego lekcje rysunku, malarstwa, matematyki oraz historii powszechnej. Zajął się też Kościuszko przekształceniem starego sosnowickiego parku w nowoczesny ogród w stylu wersalskim. Zasadził świerki i sosny, wytyczył nowe ścieżki i obsadził je topolami, klonami, brzozami, lipami. Aleję schodzącą od dworu przez park do rzeki Piwonii, obsadził zaś leszczyną. Zaprojektował też modną w XVIII wieku altanę, która szybko obrosła bluszczem i powojem. (...)
Kochankowie wyznali sobie miłość i na jej znak zasadzili dwa drzewa, sosnę i dąb. Rośliny wcześniej spletli, by na zawsze były symbolem ich dozgonnej miłości. Przed rodziną Ludwiki trzymali jednak swe uczucia w tajemnicy, a Tadeusz wszelkimi sposobami starał się pozyskać przychylność państwa Sosnowskich. Młody kapitan liczył też na poparcie króla i zamierzał niebawem poprosić o rękę Ludwiki…
Kochanków rozdzielono przemocą
Niestety losy pokrzyżowało mu pewne zdarzenie. Mianowicie, pewnego dnia był świadkiem kary chłosty wymierzonej chłopu. Wspomnijmy, że Józef Sosnowski był człowiekiem niezwykle okrutnym i bezwzględnym. Powodem, dla którego biedny rolnik dostał baty, było nieodrabianie przez niego pańszczyzny. Chłop miał bowiem na utrzymaniu i pod opieką chorą żonę. Kościuszko wiedząc o tym, kazał natychmiast przerwać egzekucję. (...)
Miłość nie do pokonania
Nigdy jednak nie pokochała swojego męża, cały czas pamiętając o swej największej miłości – Tadeuszu Kościuszce, który przed zemstą hetmana Sosnowskiego musiał uciekać z kraju. Po latach jeszcze Ludwika wstawiała się za nim u króla. Do Tadeusza wysłała też w 1789 roku list pełen uczucia i wspomnień wspólnie spędzonych chwil. Niestety do spotkania tych dwojga już nigdy nie doszło… (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia, z 12 maja
Napisz komentarz
Komentarze