W biegu Marriot Everest Run 2017 bialczanin wystartował 18-19 lutego. Zadanie wcale nie było łatwe. Polegało na wbiegnięciu maksymalną ilość razy po schodach na 42 piętro warszawskiego wieżowca.
Start pana Krzysztofa w tych nietypowych zawodach był pewny od 20 stycznia – wtedy to otrzymał potwierdzenie przyznania numeru startowego. Zdziwienie bialskiego funkcjonariusza nastąpiło kilka dni przed startem, gdy znajomi policjanci z Komendy Stołecznej Policji poprosili go o wsparcie ich policyjnej sztafety, biegnącej na rzecz Dominiki Wiśniewskiej, dziewczynki chorej na mukowiscydozę. Policjanci wystartowali jako "Biegacze pomagacze".
– Nie zastanawiałem się i od razu się zgodziłem. Regulamin imprezy nie przewidywał, że osoba może występować w podwójnej roli: startu indywidualnego i sztafety, dlatego musiałem to jeszcze przed samym startem wyjaśniać z organizatorem. Na szczęście wszystko się udało i w ten sposób dla sztafety biegałem 26 razy. Wszystkie te wbiegnięcia wliczały się w mój indywidualny wynik – mówi Krzysztof Iwan.
Tamtego dnia aż 66 razy pokonał 42 piętra hotelu Marriott, co dało w sumie... 2772 pokonanych pięter. Jak przyznaje bialczanin, osiągnięcia tak świetnego wyniku sam się nie spodziewał.
– Przed wyjazdem zakładałem pokonanie wieżowca 42 razy, ale gdy to osiągnąłem, postanowiłem walczyć aż do upływu przysługującego mi czasu. A że 65 rund to takie symboliczne zdobycie szczytu Mount Everest, więc celowałem właśnie w okolicę tej liczby. Zdobycie 22 miejsca wśród 177 indywidualnie startujących osób zupełnie mnie satysfakcjonuje. Dowiodłem swojej wytrzymałości i opanowania – dodaje pan Krzysztof.
Monika Pawluk
Więcej na ten temat w papierowym lub elektronicznym "Słowa" nr 11.
Napisz komentarz
Komentarze