Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
czwartek, 21 listopada 2024 17:43
Reklama
Reklama

Złoty interes na szkolnych ubezpieczeniach

Zbliżający się początek roku szkolnego to czas kompletowania szkolnej wyprawki. Tornistry, książki, zeszyty i piórniki to niejedyne wydatki. Jest jeszcze oplata za ubezpieczenie. A niewielu rodziców wie, że od pewnego czasu to oni decydują o tym, gdzie i czy w ogóle ubezpieczać swoje dziecko.
Złoty interes na szkolnych ubezpieczeniach

Okazuje się, że przez lata na szkolnych ubezpieczeniach niezły interes wypracowały szkoły i firmy ubezpieczeniowe. Mechanizm od lat był prosty i dotyczy szkół w całym kraju. Firma przedstawiała swoją ofertę placówkom edukacyjnym. Za to, że dyrekcja szkoły bądź przedszkola zdecydowała się na wykupienie grupowego ubezpieczenia od następstw nieszczęśliwych wypadków w firmie X, placówka często otrzymywała gratyfikacje. Za darowizny wpływające na konto Rady Rodziców szkoły mogły pozwolić sobie np. na przeprowadzenie remontu czy zakup sprzętu. A niektóre placówki tak przywiązywały się do danej firmy, że każdego kolejnego roku podpisywały z nią umowę. Często bez poddania rozwadze oferty konkurencyjnych towarzystw ubezpieczeniowych. Tracili najczęściej na tym uczniowie, gdy w razie wypadku otrzymywali niższe odszkodowanie.

Płacą, bo nie wiedzą

Ale od stycznia 2016 r. weszły w życie nowe przepisy, które ten proceder mają ukrócić. Aby zatrzymać praktyki polegające na tym, że w wielu przypadkach przy wyborze ubezpieczenia decydowały dodatkowe korzyści, wprowadzono zakaz otrzymywania wynagrodzenia przez szkoły i Rady Rodziców. Co więcej, placówka musi dokładnie zapoznać rodziców z warunkami umowy.

– Rada rodziców ma prawo pozyskiwać wsparcie materialne bądź finansowe dla szkoły zarówno od rodziców, jak i ze źródeł zewnętrznych. Jednak otrzymanie dodatkowych profitów za wybór i zawarcie umowy ubezpieczenia traktowane jest jako przyjęcie korzyści w zamian za przyjęcie oferty – wyjaśnia Alicja Czykiejda z jednej z firm ubezpieczeniowych w Białej Podlaskiej.

Dochodzi jeszcze jedna podstawowa kwestia: nie wszyscy rodzice są świadomi, że od pewnego czasu ubezpieczenie nie jest obowiązkowe. Płacą, bo nie wiedzą, że nie muszą tego robić.

Wielu rodziców, nawet jeśli ma jakieś wątpliwości, nie chce wywoływać zamieszania na zebraniu i po prostu podporządkowuje się. – Rodzice płacą i nie wiedzą, za co. Na zebraniach najczęstszym komunikatem jest wysokość składki i termin wpłaty. Sama pamiętam, kiedy jeszcze moje dzieci chodziły do szkoły, że robiło się to na szybko, aby przejść do kolejnych punktów zebrania. W efekcie rodzic kupuje kota w worku. Najgorsze jest to, że rodzic opłacając składkę sądzi, że zrobił dobrze, a jego dziecko jest w pełni chronione ubezpieczeniem – mówi Czykiejda.

Nie opłacało się wypełniać wniosku

Wielu rodziców jest po prostu nieświadomych, że mogą sami zadecydować, jaką firmę ubezpieczeniową wybrać, a nawet poprosić szkołę o przedstawienie warunków, na jakich ubezpieczone zostało dziecko. W wykupionym ubezpieczeniu z warunkami, których rodzice nie mieli okazji poznać, istnieje poważne ryzyko, że kwota wypłaconego świadczenia nie będzie współmierna do skali szkody, jakie poniosło dziecko.

Tak było w przypadku pani Magdaleny z Białej Podlaskiej. Jakiś czas temu jej syn złamał w przedszkolu nogę. – Pani dyrektor powiedziała, że mogę starać się o odszkodowanie. Przebrnęłam przez procedury, wypełniłam obszerną dokumentację. Okazało się, że złamaną nogę firma ubezpieczeniowa wyceniła na osiemdziesiąt złotych. Wiadomo, że zdrowia dziecka nie można przeliczać na pieniądze. Ale dla tak niewielkich pieniędzy nawet nie opłacało się wypełniać tego wniosku. Skoro wykupujemy ubezpieczenie, to właśnie na wypadek takich zdarzeń – mówi pani Magdalena.

Dobro ucznia najważniejsze

Przygotowując ten materiał próbowaliśmy w kilku szkołach w regionie zapytać, jak wygląda weryfikacja ofert firm ubezpieczeniowych. We wszystkich placówkach, z którymi udało nam się skontaktować, zapewniano nas, że przy wyborze konkretnej oferty zawsze brane jest pod uwagę przede wszystkim dobro ucznia. Dlatego rozważa się wszystkie aspekty ubezpieczenia, począwszy od ceny, po kwoty, jakie w razie wypadku zostaną wypłacone na konto ubezpieczonego. Dyrektorzy zapewniali, że mimo iż są korzystne, gratyfikacje nie decydowały o wyborze firmy.

Ale pomimo tych zapewnień wiele firm ubezpieczeniowych zaczęło walczyć z niewłaściwą interpretacją zapisów nowej ustawy o ubezpieczeniach grupowych. I przestrzegać rodziców, żeby dla dobra dzieci nie zgadzali się w ciemno na ubezpieczenia oferowane w szkole. Bo mają prawo sami zadecydować o warunkach polisy, albo przynajmniej dopytać szkołę o szczegóły.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

NWUcznia.pl 02.10.2016 00:29
Świadomość rodziców rośnie i coraz częściej wykupują ubezpieczenie NW dla dziecka indywidualnie, a nie w szkole. Za te same pieniądze można zyskać większą sumę ubezpieczenia i dużo większy zakres ochrony. Sprawdzić można na nwucznia.pl

ala 01.09.2016 10:28
Nie rozumiem tego ciśnienia ws.ubezpieczeń szkolnych. Nigdy nie ubezpieczam swych dzieci, co wywołuje zdziwienie i konsternację. Wszystkie dzieci w Polsce są ubezpieczone i wszystkim należy się ochrona zdrowia. Jesli ktos chce sie doubezpieczyc- moze to zrobić w dowolnym towarzystwie.

Magda_1971 30.08.2016 16:16
Grupowe w szkole jest nieopłacalne zaproponowani nam 10 tyś su za 35 zł !!!, ja dziecku na nnwszkole.com kupiłam SU 20 tyś za ok 35 zł , może zna ktoś tą firmę , czy mają dobre ubezpieczenie bo już sama nie wiem co o tym wszystkim myśleć, dlaczego taka różnica miedzy indywidualnym a grupowym (chyba szkoła nie bierze aż 50% od składki - to by był skandal !!)

marcin 29.08.2016 12:23
z tego samego ubezpieczenia korzystam i warunki są dużo lepsze niż moje dziecko miało w ubiegłym roku w przedszkolu zarówno cenowo jak i zakresowo

Joanna 28.08.2016 20:59
Ja w tym roku decyduję sama gdzie ubezpieczę swoje dziecko. Mam dobrego agenta ubezpieczeniowego, u którego ubezpieczam wszystko co potrzebuję. W tym roku doradził mi ubezpieczenie, które sama sobie wykupiłam (bez wychodzenia z domu) i dostałam 10% zniżki - kod wielokrotnego użytku

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama