Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 07:31
Reklama
Reklama

Uczestnik bitwy o Anglię zasługuje na upamiętnienie

Pilot 303 Dywizjonu, uczestnik Bitwy o Anglię i as myśliwski nie doczekał się, jak dotąd, należytego upamiętnienia w Łosicach. Wielokrotnie Koło Miłośników Lotnictwa w Białej Podlaskiej zwracało się do Rady Miasta i Gminy Łosice o nazwanie ronda, ulicy, skweru jego imieniem. Bezskutecznie. W mieście podobno nie ma gotowych na to obiektów.
Uczestnik bitwy o Anglię zasługuje na upamiętnienie

12 sierpnia minęła 75. rocznica śmierci sierżanta pilota Stanisława Karubina, który urodził się we wsi Woźniki koło Łosic. Jego postać wciąż czeka na upamiętnienie w rodzinnych stronach. Sławomir Hordejuk oraz regionalista geograf i historyk Tomasz Demidowicz przypominają jego sylwetkę.

Woźniki - tu się wszystko zaczęło

Przyszły pilot urodził się 29 października 1915 r. Był jednym z ośmiorga dzieci Sotery (z domu Cibor) i Wojciecha Karubinów. Jego ojciec pracował jako fornal w folwarku Woźniki, należącym do Ostrowskich. Po zakończeniu I wojny światowej rodzina Karubinów przeniosła się do miejscowości Obory koło Konstancina Jeziornej, a następnie do Warszawy.

Po ukończeniu Szkoły Powszechnej, odbywał ćwiczenia Przysposobienia Wojskowego I stopnia w warszawskim 21. Pułku Piechoty. Był tam od września 1932 do czerwca 1933 r.. Następnie we wrześniu 1933 r. przyjęty został do Publicznej Szkoły Doszkalającej Zawodowej nr 32 w Warszawie. W okresie nauki, od stycznia do kwietnia 1935 r., przeszedł kurs obsługi samolotów w Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa. Szkołę Zawodową ukończył 15 czerwca 1936 r.

Od maja 1933 r. do czerwca 1936 r. należał do Związku Strzeleckiego 1 Pułku Lotniczego. Wielokrotnie uczestniczył w zawodach lekkoatletycznych, odnosząc znaczące sukcesy. W 1937 r. ukończył Podoficerską Szkołę Pilotów w Bydgoszczy i otrzymał przydział w 111 Eskadrze Myśliwskiej im. Tadeusza Kościuszki. W jednostce tej służył jako kapral pilot do wybuchu II wojny światowej. Zarówno 111., jak i 112. Eskadra Myśliwska wchodziły w skład III Dywizjonu Myśliwskiego 1. Pułku Lotniczego w Warszawie. Jego dowódcą był Podlasiak, mjr pil. Zdzisław Krasnodębski (1904-1980), pochodzący z Woli Osowińskiej k. Radzynia Podlaskiego.

Małżeństwo zakłócone wojną

28 grudnia 1938 r. Karubin zawarł związek małżeński z Janiną z domu Chyziak (1918-2013). Ślub odbył się w kościele św. Stanisława Kostki w Warszawie. We wrześniu 1939 r. wziął udział w obronie ojczystego nieba w składzie macierzystej 111. EM, walczącej w ramach Brygady Pościgowej. W dniu 3 września 1939 r. w walce powietrznej wraz z por. pil. Wojciechem Januszewiczem zestrzelił niemiecki samolot Bf-110. Niestety, po wojnie tzw. "Komisja Bajana" nie zaliczyła mu tego sukcesu.

W czasie całej Kampanii Wrześniowej wykonał 25 lotów bojowych o łącznym czasie 23 godzin. Stoczył przy tym 21 walk powietrznych, z każdej wychodząc obronną ręką. Jego samolot P-11c został tylko raz uszkodzony i to lekko. Powyższe dane świadczyć mogą o klasie pilota oraz jego umiejętnościach. W nocy z 17/18 września 1939 r. przedostał się do Rumunii, a stamtąd do Grecji.

Do Francji przybył 23 stycznia 1940 r. i skierowany został do bazy Lyon-Bron. Po krótkim przeszkoleniu na samolotach francuskich, przydzielony został do klucza myśliwskiego dowodzonego przez mjr. pil. Zdzisława Krasnodębskiego. Klucz ten wchodził w skład francuskiej Eskadry Myśliwsko-Obronnej I/55 Gruppe de Chasse w Chateaudun, broniącej rejonu Paryża. Jednostka wyposażona była we francuskie lekkie samoloty myśliwskie typu Caudron-Renault CR.714C1 "Cyclone". 3 kwietnia 1940 r. podczas nalotu niemieckich bombowców, kpr. pil. S. Karubin zestrzelił nieopodal lotniska Etampes niemiecki samolot bombowy Dornier 215.

Po kapitulacji Francji, dnia 26 czerwca 1940 r. przypłynął statkiem Arandora Star wraz z innymi polskimi pilotami do bazy w Blackpool. W Anglii otrzymał numer służbowy P-793420 i w lipcu 1940 r. przeszedł przeszkolenie na samolotach brytyjskich. 2 sierpnia 1940 r. plut. pil. S. Karubin, jako jeden z pierwszych pilotów, otrzymał przydział do słynnego 303. Dywizjonu Myśliwskiego im. Tadeusza Kościuszki (Eskadra "A"). Jeszcze tego samego dnia dywizjon został przeniesiony z Blackpool do Northolt k. Londynu. Jego twórcą i pierwszym dowódcą był wspomniany mjr pil. Zdzisław Krasnodębski.

Powietrzna wojna

W czasie Bitwy o Wielką Brytanię Karubin był autorem jednego z pierwszych sukcesów Dywizjonu 303. W dniu pierwszego lotu operacyjnego tej jednostki, czyli 31 sierpnia 1940 r., zestrzelił samolot Me-109, co zapoczątkowało znakomitą passę dywizjonu. W kronice, którą prowadził por. pil. Mirosław Ferić jest szczegółowy opis tej walki, skreślony ręką Karubina:

"Widzę nieprzyjaciela, wysuwam się do przodu, dając znak dowódcy Flightu, wskazując kierunek nieprzyjaciela. Wrzepiliśmy gaz – pogoń. Dochodzimy. Chwila zemsty rośnie z każdą sekundą. Trzech szkopów przed celownikiem rozprysło się. Pika w pice, atak i krótka seria. Szkop wyciąga, mnie w to graj, ponowna seria. Z białego brzucha Me 109 buchnął dym i ogień jak kopcąca się pochodnia posunął do ziemi. Jeszcze mimo to oddałem krótką serię. (...) Po zwycięstwie pokrążyłem nad miejscem walki i z radością dałem nura w dół, lądując na lotnisku."

W dniu 5 września 1940 r. zestrzelił dwa kolejne samoloty nieprzyjacielskie typu Me-109. Ciekawostką może być fakt, że drugi z tych samolotów strącił, pomimo, że nie miał już amunicji. Walkę tę opisuje Arkady Fiedler w rozdziale "A gdy kul zabrakło...", w całości poświęconym sierż. pil. Karubinowi:

"Koniec amunicji. Rozpacz ogarniała Karubina i nagła, niepohamowana złość. Oczy wyszły mu z orbit, straszne, nieprzytomne oczy. Dodał gazu, odszedł jeszcze dalej w bok, wyprzedził uciekającego. Potem nagle w desperackim rozpędzie skręcił i walił – oszalała torpeda wściekłości – w stronę Messerschmitta, jak gdyby chciał się z nim zderzyć. Nie zderzył się. Przeleciał tuż nad maszyną wroga. Metr – a może było to mniej niż metr?! – ponad jego szklaną kabiną. Przez ułamek sekundy Karubin ujrzał pod sobą twarz pilota zwróconą w górę, strasznie wykrzywioną w śmiertelnym przerażeniu – i minął. Głuchy, potężny huk za nim. Wróg nie wytrzymał napięcia. Uległ. Drgnęła mu na sterze ręka. I to jedno drgnienie wystarczyło."

A oto jak scenę tej walki opisał sam Karubin w "Kronice 303 Dywizjonu": "Oczekujemy na rozkaz kursu bojowego. W radiu usłyszałem: "100 bandit`. W tym momencie zauważyłem wyprawę bombową z osłoną Messerschmitttów. Wyskoczyłem do przodu dając znak dowódcy. Związaliśmy się w walkę. Zaatakowałem Me 109 dwoma krótkimi seriami. Paląc się poszedł w dół. Prysnąłem do góry, bo zostałem zaatakowany przez Me 109. Przejechały się po nim "Hurricany" i kopcąc poszedł w dół - ja za nim. Zeszliśmy do lotu koszącego. Pogoń. Wrzepiłem "boosta". Doszedłem go, oddając kilka serii. Me uciekał nadal. Zdenerwowało mnie to i oddałem serie ostatnich pocisków. Szkop ucieka. Zdenerwowało mnie to jeszcze bardziej i postanowiłem go wykończyć. Dałem na nowo "boosta", doszedłem go bardzo blisko i żyletką przejechałem się po nim. Wystraszona gęba szkopa błysnęła mi w oczach. W tej chwili rąbnął o ziemię i prysnął dym wraz z grudkami ziemi. Wyciągnąłem w górę, pokrążyłem nad nim i popatrzyłem na resztki palącej się maszyny. Dałem gaz, idąc na wysokości i w kierunku na lotnisko."

 6 października (6 września) nastąpił zmasowany atak niemieckiego lotnictwa na Anglię. Miał on zadecydować o ostatecznym zwycięstwie Luftwaffe nad lotnictwem brytyjskim. Tego dnia piloci zestrzelili 7 samolotów nieprzyjaciela, ale z 18 samolotów Dywizjonu 303, które wystartowały, tylko dwa powróciły nieuszkodzone. Karubinowi udało się strącić niemiecki samolot bombowy Heinkel 111. W czasie tej walki sam został zestrzelony. Będąc rannym w nogę, ratował się ze swego Hurricana skokiem ze spadochronem. Tę walkę Fiedler opisuje następująco:

"Zawzięty Karubin sprzątał tymczasem drugiego Messerschmitta, a widząc poniżej trzy bombowce, Heinkle, spikował na nie. Obsypał je gradem pocisków i maszynę z prawego boku strącił w płomieniach – lecz w tej chwili sam trafiony pociskiem armatki, musiał ratować się wywrotem. Raniony w nogę i udo, z potłuczonymi zegarami, z wyrwanym bokiem kabiny i poszarpanym skrzydłem (...) wylądował na łąkach południowego Kent. Ze szpitala w Pembury do dywizjonu powraca po kilku dniach rekonwalescencji."

18 września 1940 r. otrzymał na lotnisku Northolt od Naczelnego Wodza PSZ gen. broni Władysława Sikorskiego Srebrny Krzyż Orderu Wojennego Virtuti Militari. Dnia 30 września zestrzelił 5 samolot nieprzyjacielski i tym samym został asem w "Bitwie o Wielką Brytanię". Natomiast dnia 5 października 1940 r. powiększył swoje konto zwycięstw powietrznych, zestrzeliwując kolejny niemiecki myśliwiec Me-109. Zestrzelenie 6 nieprzyjacielskich samolotów dało mu 10. miejsce wśród polskich pilotów w "Bitwie o Wielką Brytanię".

Rozbił się o górę

Po wykonaniu pełnej tury lotów bojowych, 7 marca 1941 r. skierowany został do 58. OTU (Jednostka Szkolenia Operacyjnego) w Hawarden na stanowisko pilota-instruktora. Początkowo latał w szkole pilotażu. Już 8 kwietnia przeniesiony został służbowo do 55. OTU w Usworth. Jednym z jego podopiecznych był późniejszy pilot 303. i 315. Dywizjonu i as lotnictwa myśliwskiego (9 pewnych zestrzeleń), chor. pil. Aleksander Chudek (1914-1944) ze Stoczka k. Czemiernik (pow. radzyński).

Stanisław Karubin zginął śmiercią lotnika 12 sierpnia 1941 r. w czasie lotu treningowego na samolocie Hawker Hurricane I (nr V 7742). Podczas przelatywania przez chmury samolot rozbił się o zachodni stok góry Horn Crag k. Boot w hrabstwie Cumberland. Pochowany został na cmentarzu Castletown koło Sunderland w hrabstwie Durham.

Ogółem zaliczono mu zestrzelenie 7 samolotów, co dało 25. miejsce na tzw. "Liście Bajana". Odznaczony był m.in. Orderem Virtuti Militari V klasy, 3-krotnie Krzyżem Walecznych, Distinguished Flying Medal (Zaszczytny Medal Lotniczy) i Polową Odznaką Pilota.

 

Wykorzystano materiały Sławomira Hordejuka i Tomasza Demidowicza, przygotowane na konferencję historyczną w Łosicach w 2010 roku.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama