Film realizowany jest w ramach projektu "Wohyńskie wesele w drugiej połowie XX wieku". Pomysł zapisania dawnych obrzędów i zwyczajów weselnych podsunęła Mieczysława Kulicka, przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich w Wohyniu. - Człowiek, będąc w pewnym już wieku, zastanawia się - co się w jego życiu zmieniło. Sama brałam pierwszy ślub w latach 70. ubiegłego wieku i doszłam do wniosku, że na wsi zanikają pewne zwyczaje, które warto ocalić – mówi Kulicka.
Postanowiła swoim pomysłem zarazić Stowarzyszenie Przyjaciół Gminy Wohyń Echo, które wzięło na siebie sprawy organizacyjne oraz pozyskiwanie funduszy. - Otrzymaliśmy 4,5 tys. zł od powiatu radzyńskiego, dotację w wysokości 5 tys. zł od gminy Wohyń oraz 5 tys. zł w ramach programu Działaj Lokalnie – wylicza Grzegorz Kułak, prezes Stowarzyszenia Przyjaciół Gminy Wohyń Echo.
Nieszczęśliwa miłość na wsi
Początkowo miała powstać inscenizacja dawnego wesela, ale potem postanowiono zrealizować 30-40 minutowy film fabularny, z pomocą Studia Medialnego Kafka w Łukowie. To jej pracownicy wymyślili, aby fabułę uatrakcyjnić, wplatając w nią historię nieszczęśliwie zakochanego młodzieńca, którego wybranka, najpiękniejsza dziewczyna we wsi, zostawia dla niekochanego, ale za to bogatego gospodarza.
- Projekt zakłada rekonstrukcję obszernego fragmentu wesela z połowy XX wieku począwszy od wyjścia nowożeńców z kościoła do zabaw oczepinowych i ostatniego tańca – mówi Kułak.
Zanim doszło do kręcenia scen, trzeba było pozyskać wiedzę o obrzędowości weselnej w ubiegłym wieku. Koło Gospodyń Wiejskich musiało opierać się na przekazach ustnych starszych mieszkańców, gdyż na ten temat nie ukazała się żadna publikacja. - Rozmawialiśmy z ludźmi, którzy w tamtym czasie mieli wesela. Gmina Wohyń jest prawdziwym tyglem kulturowym. Dlatego też w każdej jej wsi obyczaje weselne bardzo się różniły. Staraliśmy się w filmie pokazać elementy podobne – podkreśla pani Mieczysława.
Chcieli pokazać dawną wieś
Uczestnikom projektu bardzo zależało, aby jak najwierniej odtworzyć dawne wesele oraz pokazać wieś XX wieku. W tym celu rozpoczęli poszukiwania strojów i innych detali.
- Część ubrań pozyskaliśmy od mieszkańców. Oglądaliśmy też stare zdjęcia, żeby zobaczyć jak ubierali się dawniej ludzie. Natomiast sprzęt gospodarstwa domowego wypożyczyliśmy od pana, który zbiera stare przedmioty – opowiada Kulicka.
Realizatorzy filmu starali się też pokazać dawną wieś, czyli z drogami bez asfaltu, starymi chatami, przed którymi nie było wypielęgnowanych jak teraz ogródków, ale rosły pokrzywy i ziele wykorzystywane dla zwierząt.
- Urodziłam się w takiej wsi, więc zależało mi, aby pokazać jej klimat. Cieszę się, że udało się zarejestrować klekot bocianów oraz śpiew świerszczy. Poza tym przyjęcie weselne, na którym stoły nie uginały się pod jedzeniem. Wszyscy musieli zadowolić się kiełbasą, pasztetową i kaszanką. Jedli też z jednej miski – mówi przewodnicząca Koła Gospodyń Wiejskich.
Niemałą rolę w produkcji odegrała kapela na czele z Andrzejem Dudzińskim, jego żoną Grażyną oraz Jarosławem Dudzińskim, którzy grając na harmonii, bębenku czy klarnecie tworzą tło muzyczne.
Sceny do filmu kręcono 27 lipca w stodole państwa Gurtatów w Bezwoli, a także 28 lipca również w Bezwoli oraz w Wohyniu i Przegalinach Dużych.
Premiera filmu w październiku
W sumie w projekcie wzięło udział kilkadziesiąt osób. Wśród nich byli absolwenci i gimnazjaliści Zespołu Szkół w Wohyniu, emeryci, pracownicy rożnych placówek oraz KGW. Nie było łatwo namówić niektórych osób do wcielenia się w rolę aktorów czy nawet statystów.
- Szczególnie problem był z mężczyznami, którzy już na wstępie mówili, że nie nadają się do tego, aby wystąpić przed kamerą. Po długich namowach przekonaliśmy ich jednak – przyznaje pani Mieczysława.
Sama odegrała matkę panny młodej i teraz wie, że reżyser z prostego człowieka może ulepić aktora. - Bardzo się stresowałam przed kamerą, ale powtarzałam sobie, że mamy coś ważnego do zrobienia. Niektóre sceny trzeba było powtarzać wiele razy. "Pod Twoją obronę" to śpiewaliśmy chyba ze trzydzieści razy – śmieje się Kulicka.
Grzegorz Kułak dodaje: - Wcieliłem się w rolę drużbanta. Wiem teraz jedno, aktorstwo to ciężki kawałek chleba – ocenia prezes stowarzyszenia.
Film o wohyńskim weselu będzie można obejrzeć w pierwszej połowie października. Być może jego premiera odbędzie się w Zespole Szkół w Wohyniu. Ma on być dostępny też na płytach DVD. - Przed premierą chcemy dać jego zajawkę na YouTube. Potem planujemy pokazywać film w szkołach i ośrodkach kultury – zapowiada pan Grzegorz.
Wykonawcom projektu zależało na tym, aby utrwalić nie tylko dawne zwyczaje, ale zainteresować nimi młodzież. Pokazać im, że kultura ludowa nie jest żadnym obciachem. - Chyba nam się to udało, bo młodzież była zadowolona z udziału w projekcie – uważa Kułak.
Napisz komentarz
Komentarze