- Pomysł narodził się jakiś czas temu, stwierdziłem, że jest odważny i ponadprzeciętny, więc postanowiłem, że zrealizuję go po maturze, jak już będę pełnoletni i będę miał długie wakacje. Pochodzę z Krosna na Podkarpaciu, zacząłem swoją wędrówkę od Przemyśla, stamtąd kontynuuję swój marsz obrzeżami kraju. Idę w przeciwną stronę do wskazówek zegara, mam zamiar okrążyć cały kraj, więc można powiedzieć, że jestem na początku swojej wyprawy – mówi osiemnastoletni Szymon Kaliszuk.
Dodaje, że do przejścia pozostało mu jeszcze ponad 2000 kilometrów. - Wstaję o godz. 3 lub 4 nad ranem. Nie zawsze jem od razu śniadanie, gdyż posiłek spożywam zazwyczaj po zakupach w napotkanym w czasie drogi sklepie. W czasie wędrówki robię dłuższy postój by zjeść obiad. Dziennie przechodzę minimum 40 kilometrów, ale czasami pokonuję nawet 60 kilometrów jednego dnia. Mój rekord to 63 kilometry. Na szczęście dotąd nie musiałem rozbijać namiotu, co jest bardzo dużym udogodnieniem – relacjonuje.
Pokonał już 400 km
Na całej ścianie wschodniej ma zarezerwowane noclegi, na ścianie północnej też ma gdzie nocować. Na ścianie zachodniej i południowej nie zajmował się jeszcze szukaniem miejsca do spania. - Największe miejscowości, które będę przemierzać to Białystok, Suwałki, Bartoszyce i Trójmiasto, następnie pójdę do Szczecina, a marsz kończę w Przemyślu, tam skąd zaczynałem. Moja kondycja jest bardzo dobra, ale wiadomo, że przy wzmożonym wysiłku pojawiają się małe kontuzje. Jeszcze nie miałem dnia żeby coś mnie nie bolało, czy mi nie doskwierało. Liczyłem się z tym, że będą się pojawiać kryzysy, więc jest mi je łatwiej przyjmować - przyznaje. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 8 czerwca
Napisz komentarz
Komentarze