Jak wyjaśnia Paweł Lewtak, jego rodzice prowadzili motel w Lachówce Dużej, więc z hotelarstwem miał do czynienia od najmłodszych lat. Później kiedy studiował anglistykę na Uniwersytecie Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, miał okazję wziąć udział w wyjeździe organizowanym dla studentów.
– Moją pierwszą pracą było zmywanie naczyń, pomoc w restauracji i sprzątanie pokoi w Stanach Zjednoczonych – wspomina. W czasie studiów wyjechał jeszcze raz zza ocean, tym razem na stypendium na Uniwersytecie w Pensylwanii w 1997 roku. Później zaczął pracę w warszawskim hotelu Sheraton i w 2001 roku jako pierwszy pracownik stołecznego hotelu dostał się na specjalny staż „Vita Futura”, dla osób bez wcześniejszego doświadczenia hotelarskiego. Staż pomagał uczestnikom wspiąć się na wyższe stopnie kariery w korporacji Starwood Hotels & Resorts. Szkolenie trwało półtora roku – w Polsce i za granicą. Następnie bialczanin został kierownikiem recepcji w hotelu The Westin Warsaw, który pomagał wprowadzać na rynek. Później prężnie piął się po szczeblach kariery pracując na kierowniczych stanowiskach, m.in. w hotelu Qubus w Krakowie, a następnie w hotelu Polonia Palace w Warszawie.
Kontakt z ludźmi mobilizuje
Swoją pracę ceni za to, iż nieustannie może spotykać się z ciekawymi ludźmi. – W hotelu spędza się wiele godzin, więc ważne są relacje, jakie się buduje z pracownikami. Lubię też kontakt z gośćmi, którzy przyjeżdżają do hotelu, by przenocować lub uczestniczyć w konferencjach. Kontakt z ludźmi mobilizuje mnie do działania – zaznacza.
- Moje zajęcie przypomina trochę opiekę nad domowym ogniskiem, gdzie nieustannie trzeba coś posprzątać, ugotować, wyprasować, zorganizować i zawsze można coś zrobić lepiej. Tyle, że nie ma czasu na próby, bo praca w hotelu trwa całą dobę. Aby osiągnąć sukces na rynku, trzeba być kreatywnym i lepszym od konkurencji, lub przynajmniej robić coś w taki sposób, aby nie można było tego łatwo skopiować. By gość, który przyjeżdża regularnie do hotelu, był cały czas zaskakiwany lub odkrywał coś na nowo. To uważam za najważniejsze – podkreśla.
Odnosząc się do kryzysów, z którymi musi się mierzyć branża hotelarska wskazuje, że obecnie w hotelu problemy są zupełnie inne niż przed pandemią. Nie zmienił się za to fakt, że jako dyrektor generalny powinien znać się praktycznie na wszystkim. – Na przykład dzisiaj, oprócz tego, że negocjujemy kontrakty na przyszły rok z grupami turystycznymi, miałem też spotkanie dotyczące stanu instalacji wodnej w budynku. Rozmowę o tym, jakie są koszty zatrudnienia i dyskusję dotyczącą problemów na rynku pracy. W międzyczasie miałem też telefon od przedstawicieli właścicieli hotelu, którym trzeba było podać prognozy przychodów i kosztów do końca roku. W tej pracy gra się na wielu fortepianach – wyznaje. Dodaje, że trudne było dla niego zwalnianie pracowników z powodu pandemii, ale ponowne zatrudnienie nowych osób też nie jest łatwe. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 29 czerwca
Napisz komentarz
Komentarze