Józefat Panasiuk, żył w czasach zaborów. Kiedy był dzieckiem w wieku szkolnym, zakończyło się powstanie styczniowe. Nastąpiła nowa epoka - pozytywizm, charakteryzujący się pracą u podstaw.
Do Leśnej Podlaskiej przybył nauczyciel, który zebrał chłopców w wieku od 8 do 16 lat i uczył ich nie tylko obowiązującego języka rosyjskiego, ale też w ukryciu przekazywał wiedzę dotyczącą literatury polskiej i języka ojczystego. Wśród uczniów był Józefat. - Warto przypomnieć, że w okresie zaborów nie można było mówić po polsku, czytać książek po polsku, nie można było uczestniczyć w katolickich mszach świętych i nabożeństwach. Zaborca usiłował wyrugować polską kulturę. Nauczycieli uczących języka polskiego, historii i literatury było wielu, to bezimienni bohaterowie. Jednak, zarówno za nauczanie i uczenie się polskiego groziła zsyłka na Sybir – zauważa praprawnuczka Józefata Agnieszka Lubaszewska z domu Panasiuk.
Józefat nauczył się czytać i pisać po polsku i po rosyjsku. – Ten ostatni język był potrzebny nie tylko by radzić sobie w zaborowej rzeczywistości, ale też konieczne było go poznanie przez uczniów, gdyż do domów przychodzili „kontrolerzy”, wówczas nauczyciel zapewniał, że uczy dzieci rosyjskiego, a uczeń demonstrował czytanie książki po rosyjsku. W tym czasie polskie książki chowano pod podłogą – mówi Agnieszka Lubaszewska. Dodaje, że nauczyciel Józefata miał aż sześć polskich książek, co na tamte czasy było niebywałe. – Zabory to też czas wykorzeniania wiary. Ci, którzy nie przeszli na prawosławie, nie mogli wziąć ślubu ani ochrzcić dziecka – zaznacza dziennikarka pochodząca z Leśnej Podlaskiej.
Ślub w sekrecie
Józefat został ochrzczony pod Dębem Miłości w Leśnej Podlaskiej. Jego rodzice potajemnie umówili się, w tym miejscu, z księdzem katolickim, który udzielił sakramentu. W tym okresie było to popularne miejsce przyjmowania chrztu i zaślubin. Drzewo było znakiem rozpoznawczym dla wszystkich mieszkańców okolicy, którym sakramentów udzielali specjalnie przybyli na te ziemie jezuici. Tajne śluby i chrzty wyglądały inaczej niż obecnie. Ksiądz umawiał się z rodzicami, którzy przychodzili tylko z dzieckiem. Nie było w tym czasie chrzestnych i innych członków rodziny, gdyż mniejsza liczba osób dawała szansę, iż nikt niepowołany nie odkryje sekretu. (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 13 lipca
Napisz komentarz
Komentarze