Oszuści zbiórkę urządzili w ubiegłym tygodniu. Pukali do drzwi radzynian i prosili o pieniądze dla dzieci, które leczą się w radzyńskim SPZOZ. Tłumaczyli, że za zebrane fundusze kupią zabawki dla oddziału dziecięcego. Podawali się za wolontariuszy fundacji. Forma płatności, którą proponowali, była osobliwa. Mieszkaniec, który zgodził się wspomóc naciągaczy, może spodziewać się za kilka dni kuriera z fakturą, za którą zapłaci przy odbiorze.
Jedna z nagabywanych osób postanowiła sprawdzić przedstawicieli fundacji i zadzwoniła do szpitala. Okazało się, że dyrektor Marek Zawada nie wie nic o akcji. – Zadzwonił do mnie mieszkaniec Radzynia, pytając o akcję prowadzoną dla nas przez fundację, zdaje się, że o nazwie Spełniamy Marzenia. Chociaż osoba ta nie była pewna, czy tak dokładnie brzmiała nazwa. Szpital jednak nie współpracuje w takim zakresie z żadną fundacją i z pewnością nikt w ostatnim czasie nie zwracał się do nas z propozycją przekazania na rzecz naszej placówki pieniędzy czy zabawek – tak dyrektor Zawada dementował w mediach rzekomą współpracę z fundacją.
Okazuje się, że fundacja Spełniamy Marzenia nie istnieje. Organizacja o łudząco podobnej nazwie to Fundacja Spełnionych Marzeń przy Oddziale Onkologii, Hematologii i Transplantologii Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego im. Profesora Antoniego Gębali w Lublinie. Barbara Charczuk, kierownik regionalny tej fundacji, zapytana o zbiórkę na rzecz radzyńskiego szpitala, nie kryje zdziwienia i oburzenia. – To nie nasza fundacja. Przede wszystkim my nie prowadzimy zbiórek pieniędzy. Działamy tylko i wyłącznie na rzecz dzieci chorych onkologicznie. Jeżeli znajdzie się darczyńca, który zechce nas wspomóc, wpłaty dokonuje przelewem na nasz numer konta – mówi.
Zbulwersowana jest działaniem oszustów. – Renomę fundacji i zaufanie ludzi buduje się latami. Na takich działaniach tracą przede wszystkim nasi podopieczni – dodaje.
Pieniędzy nie zbiera też radzyński SPZOZ. Jedyną dopuszczalną formą wsparcia szpitala są cegiełki, które można wykupić za potwierdzeniem. Są ona księgowane jako darowizny i przeznaczane na potrzeby szpitala.
Nie wiadomo, jak długo naciągacze grasowali po Radzyniu i ile osób udało im się oszukać. Grunt, że ta nielegalna działalność najpewniej ujdzie oszustom na sucho. Jak podaje bowiem rzecznik radzyńskiej komendy policji Barbara Salczyńska-Pyrchla, na komendę nie trafiło do tej pory oficjalne zgłoszenie próby oszustwa przez fikcyjną fundację.
Napisz komentarz
Komentarze