Historia rodzinnego budowania kapliczek sięga 1936 r., kiedy to Bazyli, dziadek 4-letniego wówczas Ludwika, zlecił wykonanie jednej z nich w intencji wyzdrowienia syna.
– Dziadek modlił się i zrobił postanowienie: jak syn wyzdrowieje, to ja zrobię figurkę dla św. Antoniego Padewskiego. Po trzech dniach od modlitwy mój ojciec zaczął chodzić. Sam nawet kupił cegły i w ciągu trzech dni powstała kapliczka – przybliża początki Ludwik Prokopiuk, wskazując pamiątkę, która do dziś bieleje na podwórku rodziny Prokopiuków. – To były dwie uciechy: dziadek cieszył się, że przyobiecana kapliczka stoi, a ojciec, że zaczął w końcu chodzić.
90-latek murarką zajmował się od młodości, a kapliczki remontuje lub stawia od podstaw już od 20 lat. - Kiedyś robiłem prywatnie u ludzi. Potem pomyślałem, że skoro siły powoli mnie opuszczają i mam wstawiony stymulator, to trzeba zrobić coś dla chwały bożej. Moje serce to już zbity garnek, leczony, ale może pęknąć – żartuje. - Lekarze nie pozwolili pracować ponad siły. Ale skoro siłę dał mi ten, który mnie do życia powołał, to ja muszę dla niego coś zrobić. A może to mój anioł stróż podszepnął, żebym ja te stare krzyże i kapliczki wyremontował? (...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 24 sierpnia
Napisz komentarz
Komentarze