Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 22 listopada 2024 05:57
Reklama
Reklama baner reklamowy word biała podlaska

Pomogliśmy odnaleźć Johnowi swoje korzenie w Białej!

John Johnson, Brytyjczyk, który niedawno przeprowadził się do Polski, szukał informacji o swojej rodzinie, a konkretnie o swojej matce Stanisławie Kolendzie, która urodziła się w Białej Podlaskiej w 1923 roku. Dzięki opublikowanemu w marcu w "Słowie" artykułowi, naszemu bohaterowi udało się odnaleźć jego rodzinę. Nie brakowało łez i wzruszenia.
Pomogliśmy odnaleźć Johnowi swoje korzenie w Białej!

Matka Johnsona w 1940 roku została aresztowana przez gestapo. Wywieziono ją na przymusowe roboty do Niemiec. Przeżyła pobyt w kilku obozach koncentracyjnych. Podczas wyzwolenia została odnaleziona w obozie Bergen-Belsen przez angielskiego żołnierza i trafiła do szpitala. W ten sposób została uratowana. Po wojnie zamieszkała w Wielkiej Brytanii. Wyszła za Brytyjczyka. W Anglii urodził się właśnie John oraz jego brat Allan.

– Gdy tutaj przyjechaliśmy, bez waszej pomocy nie mogliśmy właściwie niczego znaleźć. Docieraliśmy tylko do ulicy Górnej (dom rodzinny Johna) i tam się zatrzymywaliśmy. Dzięki publikacji zaczęli do nas pisać na Facebooku ludzie z rodziny, o której John w ogóle nie wiedział. Gdy byliśmy u nich w odwiedzinach w Kolonii Komarno, pamiętał tylko, że tam konie przewoziły go na wozie. Takie ma stamtąd wspomnienia. Zabrakło jednak języka, więc kontakt z Białą Podlaską wcześniej się urwał. Obecnie spotykamy się z rodziną i jesteśmy z nimi w stałym kontakcie – mówi Alicja Johnson, żona Johna. To właśnie po naszej publikacji do Johna odezwała się jego siostra cioteczna Krystyna oraz inni krewni.

<< Pierwszy raz o poszukiwaniach Johna pisaliśmy tu >>

Po wojnie Stanisława Kolenda ze swoją rodziną przyjechała do Polski po raz pierwszy w 1959 roku. Tam odwiedziła swój dom rodzinny przy ulicy Górnej. Rodzina była przekonana, że Stanisława nie przeżyła wojny. Pomógł dopiero Czerwony Krzyż. Przez jakiś czas pani Kolenda odwiedzała jeszcze Polskę. Zmarła w 1982 roku. I wtedy kontakt z Białą Podlaską się urwał. Pani Stanisława, niestety, nie nauczyła swoich dzieci języka polskiego.

– To było wspaniałe uczucie. Dla mnie jest to bardzo emocjonalne doświadczenie, ponieważ odnalazłem rodzinę, której praktycznie nie znałem i niewiele o niej wiedziałem. Będziemy oczywiście utrzymywać stały kontakt i spotykać się, by spędzać ze sobą czas. Wciąż jednak jest jeszcze dużo miejsc i osób do odkrycia – opowiada John.

Johnsonowie na czas odwiedzin u rodziny zatrzymali się u Janka, który jest kolegą Johna z dzieciństwa. Razem bawili się na ulicy.

Więcej na ten temat w papierowym i elektronicznym wydaniu "Słowa" nr 21.

Maciej Maciejuk



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

Reklama
Reklama
KOMENTARZE
Autor komentarza: chyży rójTreść komentarza: niech najpierw szczepią psy i koty będąnce w niewoli w miescie,Dodatkowo właściciele nie sprzątają po swoich niewolnikach,Postawić strażnika miejskiego i niech wali mandaty,od tego jest.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:57Źródło komentarza: Wścieklizna w natarciu. Wykryto ją u domowego psa i krowyAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: a to dlatego,bo trzeba używać i rozumu a im zabrakloData dodania komentarza: 21.11.2024, 10:48Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busaAutor komentarza: AndrzejTreść komentarza: Ja na temat specjalności.Byłem w wojsku 40 lat wstecz, na szkole młodszych specalistów i po niej zostałem dowódcą obsługi R-140 M.Myślałem że nie ma już tej specjalności,a to dlatego że taka radiostacja,tzn,anteny nadawcze wysyłają w eter tyle energii,że każdy może szybciutko zlokalizowac miejsce.Nawet wtedy,w latach 80 mówiono nam że każda rsdt.dużej mocy to ,,świeci jak zimny ogień odpalony z zupełnej ciemności'.Oczywiście były na radiostacji urządzenia do pracy zdalnej,chyba z odległości do 150m,ale nigdy tego nie ćwiczyliśmy.Więc jestem bardzo zdziwiony,że wojsko ciągle szkoli ludzi z alfabetu Morsa,jest to przestarzałe,przy dzisiejszej cyfryzacji.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 10:33Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: BartekTreść komentarza: Nie sposób nie dostrzec emocji, jakie towarzyszą Twojej wypowiedzi, ale wydaje mi się, że przedstawiasz rzeczywistość w sposób nazbyt uproszczony i jednowymiarowy. Oczywiście, dorosłość wymaga odpowiedzialności, a założenie rodziny jest jej istotnym elementem, ale przecież nie jest to jedyna definicja dojrzałości czy wartości człowieka. To, że ktoś nie ma jeszcze rodziny, nie oznacza, że jego opinie na temat patriotyzmu, obronności czy poświęcenia nie mają znaczenia. Twoja krytyka młodych ludzi, którzy mówią o wojnie czy bohaterstwie, opiera się na założeniu, że każdy, kto nie doświadczył wojny, idealizuje ją i traktuje jako romantyczną przygodę. To spore uogólnienie. Faktycznie, są osoby, które mogą nie rozumieć w pełni, czym jest wojna, ale równie dobrze można powiedzieć, że ktoś, kto nigdy nie służył w wojsku, może mieć bardzo realistyczne i świadome podejście do tych spraw. Nie jest to czarno-białe. Co więcej, podkreślasz, że polska tradycja heroizmu, którą wiążesz z upadkiem I i II Rzeczypospolitej, jest przyczyną problemów naszego kraju. Nie sposób jednak nie dostrzec, że właśnie ta tradycja dała nam bohaterów, którzy walczyli o niepodległość i wolność – nie tylko w zbrojnych konfliktach, ale też w codziennej pracy, działalności politycznej i społecznej. Zgadzam się, że wojna to koszmar – brud, smród, krew i cierpienie. Nikt, kto naprawdę rozumie jej naturę, nie traktuje jej jako romantycznej przygody. Ale czy oznacza to, że nie powinniśmy o niej rozmawiać, przygotowywać się do obrony kraju, czy doceniać poświęcenia tych, którzy byli gotowi walczyć za swoje ideały? Krytyka młodych, którzy szukają swojego miejsca w tradycji wojskowej czy patriotycznej, wydaje się nieco niesprawiedliwa. To nie znaczy, że są naiwni – być może po prostu szukają sensu, który jest głęboko zakorzeniony w naszej historii i kulturze. Ostatecznie, odwaga i odpowiedzialność nie mają jednej definicji. Można być odpowiedzialnym i odważnym w rodzinie, ale również w służbie publicznej, w wojsku, czy po prostu w codziennym życiu. Każdy etap życia ma swoje wyzwania i nie powinniśmy deprecjonować jednych wyborów na rzecz innych.Data dodania komentarza: 21.11.2024, 09:01Źródło komentarza: Mistrz MMA w szeregach terytorialsów. To międzyrzeczaninAutor komentarza: chyży rójTreść komentarza: "dlatego, że", nieuku, zapamiętaj. Nie ma żadnego "dlatego, bo".Data dodania komentarza: 21.11.2024, 08:45Źródło komentarza: Kierowała po alkoholu. Uderzyła w busa
Reklama
Reklama