Jak to jest być prezesem zarządu lubelskiego okręgu Związku Polskich Artystów Fotografików?
– To dla mnie wielka nobilitacja i docenienie, tym bardziej że jestem chyba najmłodszym członkiem związku w okręgu. O mojej nominacji zadecydował chyba jednak bardziej pomysł na jego funkcjonowanie, a nie wiek.
Jak rozumiem wchodzi więc Pan w nową rolę z energią i wizją?
– Myślę, że tak. Mam głowę pełną pomysłów, które będzie można wdrożyć, jeśli członkowie związku na nie przystaną. Ze wstępnych rozmów wiem, że wiele z nich podoba się kolegom. Na najbliższym zebraniu plenarnym będzie okazja, by je przedyskutować.
Czy Pańskie wizje funkcjonowania ZPAF wiążą się może z Radzyniem?
– Bardzo. Chciałbym przenieść siedzibę związku do Radzynia Podlaskiego. Tu w pałacu mogłaby powstać galeria fotografii. Myślę, że logistycznie nie byłby to problem, bo członkowie lubelskiego okręgu to artyści fotograficy z różnych stron województwa. Na spotkania dojeżdżamy teraz do Lublina, gdzie nie mamy swojej stałej siedziby. Moglibyśmy więc spotykać się w Radzyniu, gdzie siedzibą związku stałby się pałac Potockich, czy można marzyć o bardziej godnym miejscu dla tak prestiżowego grona?
Więcej w papierowym radzyńskim wydaniu Słowa nr 22.
Joanna Danielewicz
Napisz komentarz
Komentarze