Z uwagi na brak chętnych, naboru do pierwszych klas nie było już w ubiegłym roku. Rada pedagogiczna i w tym roku nie podjęła uchwały o naborze, co spowodowało, że szkoła rozpoczęła proces samoistnego wygaszania.
– Szkoła prawdopodobnie nie przestanie istnieć, bo prowadzeniem placówki zainteresowana jest była dyrektor Maria Szubińska, prowadząca fundację spadkobierców Czetwiertyńskich – zdradza Jerzy Maśluch, starosta parczewski.
Gminy nie stać na taką inwestycję
Rozmowy o przejęciu placówki trwają od dwóch lat. Starosta zaproponował wówczas utrzymanie milanowskiego liceum gminie, czyli wójtowi Pawłowi Krępskiemu. – Problem w tym, że obiekt od lat jest nieremontowany i wymaga wielu nakładów finansowych. Rozmawiałem ze starostą, mówiłem mu, że mamy trzy swoje szkoły podstawowe, prowadzimy duże inwestycje drogowe, dlatego nie będzie nas stać na utrzymanie jeszcze jednej szkoły. Moglibyśmy przenieśli liceum do swojego budynku szkoły podstawowej, ale nie wyobrażam sobie nauki w jednym obiekcie uczniów liceum i małych dzieci – mówi wójt gminy Milanów.
Będą bliżej rodziców
Zdaniem starosty obecny pomysł przejęcia szkoły przez fundację oznaczałby ciągłość nauczania, bo nowy nabór planowany byłby już na wrzesień 2017 roku. Starostwo planuje przekazanie budynków, ale nie w całości.
– Tak zwany dom nauczyciela i salę gimnastyczną chcemy przekształcić w placówkę opiekuńczo-wychowawczą. Pomysł jest dobry, bo na terenie powiatu nie mamy takiej jednostki, a co za tym idzie, kwalifikujące się do tego dzieci rozsyłane są po całej Polsce. Jeżeli powstanie taka placówka, podopieczni będą bliżej rodziców, co dobrze wpłynie na jednych i drugich – wyjaśnia starosta Maśluch. Uważa, że nie będzie też problemu z nauczycielami, ponieważ wszyscy mają obecnie umowy na czas ściśle określony, na niepełne etaty.
Poparł hrabia Żółtowski
Maria Szubińska, była wieloletnia dyrektor milanowskiego liceum, przyznaje, że przejęciem szkoły jest zainteresowana Fundacja Marii i Włodzimierza Czetwertyńskich, a bezpośrednio hrabia Andrzej Żółtowski, ostatni właściciel zespołu pałacowo-dworskiego w Milanowie, obecnie mieszkający w Warszawie.
– Kiedy dochodziły do niego sygnały, że szkoła jest wygaszana, bardzo go to zasmucało. Podjęliśmy więc przeróżne rozmowy na temat utrzymania tej placówki, także ze starostą. Przyjął tę propozycję i obiecał, że przykaże szkołę fundacji, ale po jej zarejestrowaniu. Dlaczego katolickiej? To są dobre szkoły, bo formują młodzież w duchu katolickim i patriotycznym. My chcemy to właśnie wprowadzić. Nadamy tej szkole dobry poziom dydaktyczny i dobry program wychowawczy – zapewnia Szubińska.
Z takiego obrotu sprawy wydaje się być zadowolony obecny dyrektor liceum Jerzy Drabko. – Szczegółów nie znam, ale słyszałem, że coś się w tym kierunku dzieje. Dobrze by było, żeby szkoła działała w nowej formie. W ubiegłym roku nie było szans pozyskania nawet 25 uczniów do pierwszej klasy. Mamy niż demograficzny i na to nie ma rady. No i jest coraz większa konkurencja, parczewskie szkoły też tracą uczniów – mówi dyrektor.
W innych szkołach nie jest źle
Anna Ignatowicz, kierownik wydziału oświaty parczewskiego Starostwa, potwierdza, że tegoroczny nabór jest mniejszy niż w roku ubiegłym, choć ostatecznej liczby pierwszoklasistów jeszcze nie zna. – To się jeszcze zmieni, ponieważ nabór trwa, trwają egzaminy poprawkowe. Liczba uczniów, którzy potwierdzili chęć nauki na koniec lipca, to 81 osób w ZSP w Parczewie i 103 w parczewskim liceum.
Napisz komentarz
Komentarze