Pani Renata twierdzi, że jej tata nie chorował.
– Od 10 lat nie miał nogi i na co dzień pomagała mu mama. Rodzice mieszkali w Orzechowie Nowym (gmina Sosnowica - przyp. red.). 8 października 2021 r. tata gorzej się poczuł. Wezwaliśmy pogotowie. Karetka wyjechała z domu rodziców o 10.30, a o godzinie 12.44 taty jeszcze nie było w bialskim szpitalu. To gdzie była tyle czasu karetka? – pyta córka pana Józefa Kondrackiego.
Leżał w przeciągu
– Tata miał 79 lat. W środę, 6 października, gorzej się poczuł. Miał dreszcze, ale już w piątek wydawało się, że jest lepiej. Nawet się rano ogolił. Niestety potem źle się poczuł. Kiedy przyjechałam do rodziców, skarżył się, że go dusi. Miał biegunkę. Był szczepiony, nigdzie nie wychodził, uważał na siebie, więc zaniepokoiłyśmy się z mamą pogorszeniem stanu jego zdrowia. Wezwałyśmy pogotowie – wspomina pani Renata. – Przyjechała karetka. Wtedy tata zaczął się skarżyć mamie, że mu wykręca lewą nogę. Ratownicy wynieśli go na dwór. Leżał w przeciągu, w samym podkoszulku, kalesonach i jednej skarpecie. Tata leżał tak przez ok. 10 minut. Poprosił mamę, żeby podała mu sweter, bo było mu zimno. Ratownicy nie dali mu założyć swetra, nie okryli go. Psa się lepiej traktuje! – żali się córka zmarłego.
(...)
Czynności przeprowadzone prawidłowo
Dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Białej Podlaskiej Artur Kozioł nie zauważa w działaniu ratowników medycznych żadnych nieprawidłowości.
– Według dokumentacji medycznej zespół ratownictwa medycznego przybył na miejsce zdarzenia o godz. 10.09, a pacjent został przekazany do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Białej Podlaskiej o godz. 11.44 – twierdzi dyrektor.
(...)
Cały artykuł przeczytacie w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa Podlasia z 4 stycznia
Napisz komentarz
Komentarze