Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
środa, 27 listopada 2024 05:59
Reklama
Reklama

Międzyrzec Podlaski: Żwirownia dla turystów czy wędkarzy?

– Zrobiliście sobie z jeziorek prywatny płatny staw i zaczynacie na nim rządzić. Nie będzie mojej zgody na takie działania! Nie podpiszę takiego porozumienia! – wykrzyczał Leszek Szczerbicki, prezes Stowarzyszenia Rozwoju Żeglarstwa Stanica w Międzyrzecu Podlaskim. Tak gorąco było podczas debaty z przedstawicielami międzyrzeckiego środowiska wędkarskiego w sprawie opracowania regulaminu użytkowania żwirowni. Prezes zażądał sprecyzowania zasad, które na równi pozwalałyby wykorzystywać akwen przez wędkarzy oraz w celach rekreacyjnych i szkoleniowych.
Międzyrzec Podlaski: Żwirownia dla turystów czy wędkarzy?

Na debacie zorganizowanej w Urzędzie Miasta Międzyrzec Podlaski 29 czerwca pojawili się reprezentanci wszystkich podmiotów użytkujących Międzyrzeckie Jeziorka. Atmosfera chwilami była gwałtowna, jak przetaczająca się w tym samym czasie nad Międzyrzecem burza. Cel był jeden: wypracowanie porozumienia pozwalającego na nierodzące konfliktów współużytkowanie tego terenu przez wszystkie prowadzące tam działalność środowiska. Bo z respektowaniem dotychczasowych ustaleń bywa na Jeziorkach niestety różnie.

– Chcemy omówić zasady użytkowania wody, żeby uniknąć skarg, nieporozumień i przypadków łamania regulaminu. Bo niektóre środowiska nic sobie nie robią z dotychczasowych zasad. To wprowadza zamieszanie, niepotrzebne nerwy, a tak nie powinno to wyglądać – mówi Andrzej Kalinowski, prezes Społecznej Rady Wędkarskiej.

Coraz więcej zainteresowanych

Zarzewiem napiętej atmosfery, która od jakiegoś czasu ponownie urasta wokół Międzyrzeckich Jeziorek, jest coraz większa liczba podmiotów, które akwen wykorzystują. Bo oprócz wędkarzy z Międzyrzeckiego Towarzystwa Wędkarskiego Żwirek, którzy dwa lata temu przejęli od Polskiego Związku Wędkarskiego nadzór nad żwirownią, szkolenia dla adeptów żeglarstwa powadzi tutaj Stowarzyszenie Rozwoju Żeglarstwa Stanica. W celach szkoleniowych i ratowniczych z Jeziorek korzystają również druhowie z OSP Stołpno, a w celach rekreacyjnych, m.in. udostępniając swoim gościom kajaki, statki czy rowery wodne – Restauracja Zacisze.

Zainteresowanie terenem wzrasta i władze miasta obawiają się, że kiedy pojawią się tam przedsiębiorcy z zewnątrz, dogadać się w kwestii ustalenia regulaminu będzie jeszcze trudniej. – Przy takim nasyceniu środowisk już zaczynają się rodzić problemy. W obu przypadkach, a więc po stronie podmiotu, który zgodnie z umową zajmuje się utrzymaniem terenu od strony rybactwa, ale również od strony stowarzyszeń, gwarantujemy sobie jako miasto współistnienie. Nie potrafiliśmy jednak w uchwale określić, gdzie nie ma mowy o wędkarstwie, a gdzie o kąpieli. To się powoli zacznie zmieniać ze względu na nasycenie inwestycyjne terenu. Ale zanim te regulacje dotkną akwen, to widzę potrzebę wypracowania reguł współistnienia na tym obszarze różnych środowisk – stwierdził burmistrz Zbigniew Kot.

Ch..., gdzie płyniesz!

Okazuje się bowiem, że w sezonie akwen staje się zbyt ciasny, żeby użytkujący go amatorzy rekreacji wodnej nie wchodzili sobie w drogę. 

– Żeglarze, którzy u nas się szkolą, nie mogą tego robić swobodnie. Mówią wprost, że akwen, na którym się wychowali, nagle okazuje się za mały. Bo to, że pływają, przeszkadza wędkarzom. Opowiadają, że podpływają do jednej zatoki i słyszą od siedzącego tam wędkarza: "Ch... gdzie płyniesz!", w drugiej "Wyp.......!". Siedzą ludzie z zarzuconymi zestawami wędkarskimi i nie da się spokojnie przepłynąć. To gdzie my mamy w ogóle prowadzić swoją działalność? – pytał Leszek Szczerbicki, prezes Stowarzyszenia Rozwoju Żeglarstwa Stanica w Międzyrzecu Podlaskim.

Prezes zwrócił się do zarządu MTW Żwirek z prośbą o zamieszczenie na administrowanej przez nich stronie informacji dla wędkarzy, że z obiektu na tych samych prawach co oni korzystają również żeglarze i goście Zacisza. I że w tej chwili nie ma określonych limitów, które określałyby zakaz wypływania w niektóre strefy czy minimalną odległość statku od brzegu.

–   Nasze działania muszą być respektowane, inaczej nie ma porozumienia. Chyba że zabierzecie nam możliwości szkoleń i kursów ratunkowych, które za własne pieniądze robimy, kupujemy sprzęt, żeby było bezpieczeństwo na tym akwenie. A jeśli tak, to ja się pytam, czy jest ryba ważniejsza, czy życie człowieka? Wy zrobiliście sobie prywatny płatny staw i zaczynacie tam rządzić. Nie będzie zgody stowarzyszenia na takie działania. Nam wędkarze nie przeszkadzają, ale my im najwyraźniej tak. Pływam po różnych akwenach i nigdzie przesunięcie zestawu na moment przepłynięcia statku nie sprawia wędkarzom problemu – podkreślił Szczerbicki. Zapowiedział, że jeśli dojdzie jeszcze do sytuacji, że instruktor z zewnątrz lub kursant będą przez rybaków obrażani, wezwie policję.

By nie wypływał pijany łabędziem

Argumenty padały także od obecnych na spotkaniu wędkarzy, którzy z aroganckim zachowaniem spotykali się również ze strony osób wypływających na akwen. Bo jak niby ma się nie zdenerwować wędkarz, któremu hałasująca na statkach czy rowerach wodnych młodzież spłoszyła rybę, na którą przez kilka godzin wyczekiwał w nadbrzeżnych szuwarach. 

– Byłem świadkiem jak wieczorem na łodzi strażackiej z OSP Stołpno pływali dziewczynki i chłopaki. Zrobili taką falę, że to wszystko wylało się na brzeg. W dzień trzeba pływać! Zwróciłem uwagę, to tylko się śmiali i udali, że nie słyszą. I jeszcze dwa koła wokół wyspy zrobili – żalił się jeden z wędkarzy. – Jest samowolka. Po to jest to spotkanie, żeby OSP Stołpno nie pływało z dziewczynkami do 12 w nocy, czy inne ekscesy, jak facet, co wypłynął pijany łabędziem z ośrodka – oburzał się.

Więcej na ten temat w papierowym lub elektronicznym wydaniu "Słowa" nr 27.

Monika Pawluk

 


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Komentarze

XYZ 28.07.2017 11:18
Niestety taka prawda rowerem wodnym w ostatnią sobotę nie dało się podpłynąć do żadnej zatoczki. Wszędzie rozstawieni wędkarze.

Kazek 08.07.2017 12:09
Zwirek pieniądze ze sprzedaży licencji przeznacza na zakup ryb i te pieniądze trafiają do wody. A co z kasą za wynajem kajaków i rowerów wodnych? Co z kasą za pływanie statkiem z Zacisza. Gdzie trafiają te pieniądze. Nie muszę chyba odpowiadać na to pytanie. Wszystko jest jasne. Zapomnieliście o najwazniejszej kwestii. P.S. Panie Leszku z Pana taki wilk morski jak i z Pana z Zacisza Bosman.

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama