Łukasz Węda, prezes Stowarzyszenia Rozwoju Miejscowości Studzianka, podkreśla, że spotkanie tradycyjnie zaczyna się przy szkole podstawowej, gdzie kiedyś stał meczet. To stamtąd rozpoczął się przemarsz na cmentarz tatarski. – Mieszkańcy od dziesięciu lat porządkują go we współpracy z gminą. W ubiegłym roku, dzięki wsparciu konserwatora zabytków i Fundacji Dziedzictwa Kulturowego z Warszawy udało się przeprowadzić inwentaryzację nagrobków i okazało się, że jest ich nie 170 a 248, w tym roku będą odkrywane kolejne płyty. Pielęgnowanie tradycji w Studziance znane jest w przeróżnych zakątkach Europy i nie tylko – podkreśla Węda.
Z Białegostoku do Studzianki przybyła delegacja Związku Tatarów Polskich. Wśród nich była m.in. Maria Aleksandrowicz. Nie kryła radości, że tak jak na Podlasiu, również i w Studziance tradycja przodków jest zachowywana. – Gdy usłyszałam, że mizar jest sprzątany przez mieszkańców łza zakręciła mi się w oku. Darzę wielkim szacunkiem tych ludzi, bo przecież oni nie są potomkami tatarów, a i tak dbają o to miejsce i pamiętają o nim. Wywodzą się stąd bardzo znani ludzie, generałowie, dowódcy wojskowi, posłowie na sejm. Mamy czym się szczycić. Postanowiłam, że będziemy tu przyjeżdżać co roku – zapewnia Aleksandrowicz, której rodzice byli tatarami.
Więcej w papierowym i elektronicznym wydaniu Słowa nr 28.
(jd)
Napisz komentarz
Komentarze