Na sesji rady powiatu 5 maja radni najpierw debatowali, a później głosowali przyjęcie apelu autorstwa klubu Porozumienie Samorządowe w sprawie naprawy infrastruktury drogowej terenów nadbużańskich, zniszczonej przez stacjonujące tam od kilku miesięcy wojsko oraz wypłaty rekompensat rolnikom za zniszczone przez wojskowe pojazdy pola i łąki. Taką propozycję na poprzedniej sesji 12 kwietnia złożył w imieniu swojego klubu radny Andrzej Mironiuk. Przypomnijmy, od września tereny przygraniczne były objęte stanem wyjątkowym, a obecnie co najmniej do końca czerwca funkcjonuje tam „zakaz przebywania”.
W apelu czytamy m.in „duża aktywność żołnierzy WP oprócz oczywistych pozytywnych aspektów przyniosła również pewne utrudnienia dla mieszkańców nadbużańskich miejscowości, szczególnie zamieszkałych w pobliżu rzeki Bug. (… )Takie pojazdy (wojskowe ciężarówki przyp. red.) bez problemu dojadą w każde miejsce nad rzekę Bug, niestety przy okazji niszcząc nieutwardzone drogi gruntowe dosłownie rozjeżdżając je i czyniąc nieprzejezdnymi nawet dla ciągników i maszyn rolniczych. (…) Większość tych dróg stanowi jedyne drogi dojazdowe dla okolicznych rolników do własnych pól i łąk, a niektóre stanowią drogi dojazdowe do gospodarstw rozrzuconych na obrzeżach nadbużańskich wsi”. Autorzy zwracają też uwagę na wycinanie przez żołnierzy drzew z prywatnych lasów. Chcą też, by mieszkańcy otrzymali za straty rekompensaty, a rząd wspomógł finansowo samorządy w kwestii naprawy dróg. Skierowali swój apel m.in. do prezydenta RP, premiera, ministrów oraz parlamentarzystów z regionu.
„Pijarowy zabieg” czy konieczność?
Przygotowany projekt uchwały zyskał negatywne opinie Komisji Rolnictwa, Gospodarki i Infrastruktury oraz Zarządu Powiatu Bialskiego. Przed głosowaniem nie obyło się bez dyskusji, którą rozpoczął radny Tomasz Bylina (PiS). – Projekt uchwały jest niemerytoryczny, ponieważ nie ma konkretnego adresata. Wnioskodawca nie jest zorientowany, do jakich instytucji należy kierować projekt naszej uchwały – argumentował radny. Tłumaczył również, że podniesione w apelu kwestie zniszczeń leżą w kompetencjach rad gmin i wójtów, którzy są w stałym kontakcie z wojewodą i odpowiednimi służbami.
– Jako klub uważamy, że apel radnych z Platformy Obywatelskiej jest czysto populistyczny i pijarowy i nie powinien mieć w ogóle miejsca. Dlaczego? W tej chwili za płotem naszego kraju mamy wojnę, tuż za naszą granicą mamy nieprzyjazne państwo. Powinniśmy się skupić tylko na dowartościowywaniu straży granicznej i wojska oraz pomaganiu im – dodał. Nazwał też projekt uchwały „wkładaniem kija w szprychy”, „kładzeniem kłody pod nogi” i „próbą destabilizacji działań wojska”. – Rozjechane drogi, pola czy łąki – co to jest? My o tym w ogóle nie powinniśmy mówić, to jest skala zerowa w stosunku do tego, że „ruski” przejdzie przez Bug. Ten projekt uchwały w ogóle nie powinien być procedowany. To jest absurd – grzmiał radny Bylina.
Czytaj także: Problemy przygranicznych miejscowości. Radni apelują o interwencje
Swoje stanowisko w tej sprawie przedstawił również radny Wojciech Mitura (Porozumienie Samorządowe).
– Wojna wojną, a nasze problemy naszymi problemami. Przykładem może być gmina Kodeń, gdzie w tej chwili do naprawy jest około 20 kilometrów dróg gruntowych i około 10 kilometrów dróg twardych, asfaltowych. Być może to jest nic dla pana radnego, dla nas to jest dużo – odpowiedział na wywód radnego Byliny.
Przypomniał, że w styczniu problem zgłoszony został do wojewody, w lutym było spotkanie z samorządowcami, a wojewoda obiecał pomoc. Jednak 15 kwietnia wojewoda skierował pisma do samorządowców, w którym przekazał, że roszczenia za tego rodzaju szkody powinny być dochodzone na zasadach prawa cywilnego, a on nie dysponuje prawnymi możliwościami rozpatrzenia wniosków o rekompensaty za takie szkody. – Pan wojewoda się stara, chce pomóc, robi dużo, ale nie ma możliwości prawnych ani finansowych, żeby ten problem załatwić. Stąd nasz apel skierowany do odpowiednich instytucji, zaczynając od Sejmu, Senatu poprzez premiera do ministerstw, do wszystkich decydentów z naszego terenu, aby ten problem załatwić raz na zawsze odpowiednim aktem prawnym – podkreślał, dodając, że wojsko przy granicy z pewnością pozostanie jeszcze długo.
– Tu nie ma żadnej polityki. Chodzi o to, by jak największą grupę zainteresować problemem i podjąć konkretne działania – argumentował. Zauważył też, że od stycznia nic nie zadziało się w tym temacie.
„Apel trafny, ale jeszcze poczekajmy”
Projekt nie zyskał przychylności przewodniczącego rady powiatu Mariusza Kiczyńskiego (PSL), pomimo że uznał go za zasadny.
– Uważam, że ten projekt jest ciągle źle sformułowany i nie jest aktualny. Nie ulega wątpliwości, że zadanie wojska to obrona granic, a teraz mamy trudny czas, bo przecież w okolicach Brześcia i Domaczewa ciągle stacjonują wojska białoruskie i rosyjskie. Po drugie, osobiście mam ogromny szacunek do Wojska Polskiego, bo robi dobrą robotę. Ale trzeba uczciwie powiedzieć, że wojsko trochę psuje wizerunek swój i władz Rzeczypospolitej. O ile można wybaczyć, że jeździ ciężkimi samochodami w różnych warunkach pogodowych i psuje drogi, to uważam, że jeżdżenie po łąkach i polach co rusz to nowymi drogami i nienaprawianie ich pomimo zapewnień, już nie. To najwyższa pora, żeby wojsko zaczęło te drogi naprawiać – przyznał.
Dodał, że do niego dotarło wiele próśb o interwencje w tej sprawie od rolników z gmin Kodeń i Sławatycze.
Zaznaczył również, że trzeba dać jeszcze szansę wojewodzie. – Obiecujemy, że do tematu wrócimy, jeśli w ciągu 30-40 dni nie będzie z jego strony żadnej interwencji i przeniesienia tego na wyższy poziom – poinformował Mariusz Kiczyński. Zaznaczył, że jego klub nie neguje apelu i uważa go za trafny. Zasugerował też, by poruszyć również kwestię strat ponoszonych przez rolników i leśników ze względu na zakaz łowiectwa na terenach przygranicznych.
Na koniec swoje zdanie przedstawił starosta bialski Mariusz Filipiuk (PSL). – Kilkukrotnie wyjaśniałem, że sprawa jest w trakcie procedowania, wojewoda podjął stosowne działania, skierował stosowne pisma również do ministerstwa. W chwili obecnej czeka na jakieś rozwiązania systemowe. Uważam, że one muszą zostać podjęte, bo widzimy, że ten problem jest i należy go rozwiązać. Tylko zauważyłem, że nie wszystkim państwu zależy na faktycznym rozwiązaniu problemu, a chcą produkować dokumenty, z których niekoniecznie będzie coś wynikać. Dajmy szansę wojewodzie, by mógł ten problem rozwiązać. Przekazane mu zostały problemy, z jakimi borykają się mieszkańcy. Przestańmy go zarzucać kolejnymi dokumentami. Jeżeli okaże się, że nie będzie żadnych rozwiązań, wówczas na pewno do tematu wrócimy i za takim apelem zagłosujemy – mówił. Dodał, że podejmowanie takiego apelu w czasie, kiedy sprawa jest procedowana, może zostać źle odebrane przez wojewodę.
Ostatecznie, sześciu radnych głosowało „za”, sześciu było „przeciw”, a dziesięciu wstrzymało się od głosu.
My natomiast wciąż czekamy na odpowiedzi od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji w sprawie ewentualnych rekompensat dla mieszkańców nadbużańskich miejscowości i naprawy dróg na przygranicznym terenie. Zapytania wysłaliśmy w połowie marca.
Czytaj także: Drogi i pola zniszczone przez wojsko. A ministerstwo milczy
Zakaz przebywania przy granicy będzie przedłużony
Mieszkańcy mają dość! „Drogi są nieprzejezdne, a gmina nas lekceważy”
Napisz komentarz
Komentarze