Ciężarówka została zatrzymana do kontroli w miejscowości Glinny Stok w gminie Siemień we wtorek, 12 lipca. Z inspektorami byli na miejscu członkowie Fundacji Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt Viva!. Po zatrzymaniu jednego z transportów okazało się, że zamiast deklarowanych 3 krów, w ciężarówce w części, która miała zasłonięte kurtyny, leżą jeszcze 3 sztuki. Krowy były w ciężkim stanie.
– Na początku kontroli, kierowca twierdził, że przewozi tylko 3 krowy. Jednak już po chwili okazało się, że w osobnym przedziale z zamkniętymi otworami wentylacyjnymi schowane są kolejne 3 zwierzęta. Były to krowy tzw. “mleczne”. Jedna z nich leżała na boku i wydawało się, że nie żyje. Wszystkie leżały we własnych odchodach i były wycieńczone – ich stan wskazywał na ogromne cierpienie. Jedna z krów była w szczególnie złym stanie – leżała na boku i ledwo oddychała – relacjonują członkowie fundacji.
PRZECZYTAJ: Stadnina w końcu na plusie. Krowy i zboże zapewniły dodatni wynik
To oni powiadomili o zdarzeniu powiatowego lekarza weterynarii w Parczewie Piotr Kicman .
– Przyjechaliśmy na miejsce w ciągu 20 minut. Faktycznie, w ciężarówce było 6 krów. Wezwaliśmy dodatkowo urzędowego lekarza weterynarii z wieloletnim doświadczeniem w leczeniu bydła, który określił stan kliniczny krów. Wydał orzeczenie lekarsko-weterynaryjne. 3 sztuki nie nadawały się do transportu. 1 z nich była w stanie agonalnym. 2 kolejne były w ciężkim stanie: pierwsza miała uszkodzoną miednicę, a druga wysoką gorączkę, nie była w stanie się podnieść, nie reagowała na bodźce zewnętrzne. Zdecydowaliśmy o ich uśpieniu, aby skrócić ich cierpienie. Na miejsce został wezwany zakład utylizacyjny – informuje Piotr Kicman i dodaje, że 3 pozostałe krowy nie wykazywały objawów chorobowych i nadawały się do dalszego transportu.
Członkowie fundacji Viva zwracają uwagę również na to, że dwie krowy miały na nogach zawiązane pasy transportowe. – Stało się więc jasne, że nie weszły one same na samochód, a zostały na niego wciągnięte. Nie wyobrażamy sobie nawet, ile cierpienia niesie za sobą taki sposób transportowania chorych i słabych zwierząt. Jesteśmy pewni, że kierowca był świadomy, w jakim stanie są krowy, które wciąga na samochód… i że transport w takim stanie sprawi im dodatkowe cierpienie! – zaznaczają członkowie fundacji.
CZYTAJ TEŻ: Nie żyje utytułowany ogier Piaff z janowskiej stadniny
Powiatowy lekarz weterynarii w Parczewie twierdzi zaś, że odpowiedzialność za transport bydła w takim stanie ponosi nie tylko kierowca, ale też osoby, które go zleciły. – Stan krów nie mógł się przecież aż tak pogorszyć w ciągu 2 godzin transportu. Dlatego wysłaliśmy pisma do powiatowych lekarzy weterynarii właściwych ze względu na położenie gospodarstwa, z którego zwierzęta wyjechały. Mogę jedynie powiedzieć, że są to 2 gospodarstwa. W pierwszym hodowanych jest ponad tysiąc krów, a w drugim ok. 300 sztuk – zaznacza Piotr Kicman.
Na miejsce została wezwana również policja. Funkcjonariusze z pionu dochodzeniowo-śledczego przyjęli od przedstawicieli fundacji Viva zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Prokuratura parczewska wszczęła już w tej sprawie postępowanie. – Postępowanie w tej sprawie prowadzone jest w kierunku art. 35 Ustawy o ochronie zwierząt. Obecnie postępowanie toczy się w sprawie, a nie przeciwko jakiejś osobie. Trwa gromadzenie materiału dowodowego, przesłuchania świadków i zbieranie dokumentacji, dotyczącej m.in. transportu zwierząt – potwierdza rzecznik Prokuratury Okręgowej w Lublinie Agnieszka Kępka.
Odpowiedzialność karna za zabijanie, uśmiercanie lub dokonywanie uboju zwierzęcia z naruszeniem przepisów ustawy albo znęcanie się nad zwierzęciem. podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
CZYTAJ TEŻ: „Wrzuć monetę”, a dopiero wtedy skorzystasz z wody na cmentarzu
PRZECZYTAJ: Uwaga kierowcy! Policja prowadzi dziś wzmożone kontrole prędkości
Napisz komentarz
Komentarze